Przejdź do głównej zawartości

Porządki

Nie nadaję się chyba do prowadzenia bloga, czy też do regularnego publikowania notek, ani opowiadań. Miały być regularnie wstawiane teksty, a tu - wuj. Tak, zaczęłam pisać nawet coś, ale kiedy zepsuł mi się laptop, a redakcja robiona na telefonie okazała się być uciążliwa i niewygodna - przestałam.
Trzeba coś z tym zrobić, postanowiłam. Za kolejną wypłatę kupię nowego laptopa, albo naprawię starego.
I tak przychodziła wypłata za wypłatą, a ja ciągle miałam ważniejsze wydatki. Dziecko, dom, opłaty - to wszystko kosztuje. Dobra, nie chcę z siebie robić jakieś matki polki, czy coś w tym stylu, ale po prostu - zakup kompa był zawsze gdzieś na szarym końcu.
W międzyczasie sporo się działo - chociażby to, że zmieniłam pracę. Dwukrotnie. Za pierwszym razem po pracy wracałam tak wypompowana i pozbawiona sił, że gdy usiadłam na kanapie, nie byłam w stanie się podnieść. W dodatku ciągle słyszałam: "za mało robisz! Za mało robisz!" Nikogo nie interesowało to, że ledwo jestem w stanie chodzić i że chciałabym zmienić dział (na który miałam nadzieję trafić, kiedy tam aplikowałam). Kiedy kolejny raz usłyszałam, że za mało robię, po prostu pierdykłam wszystkim i wyszłam. Na drugi dzień miałam już nową pracę. Tam było fajnie, niby magazyn, jednak zadania bardzo biurowe, co mi się podobało. Jednak menadżerka traktowała ludzi jak psy, a jej prawa ręka zachowywała się jak wszechwiedząca bogini, która mordowała wzrokiem, za każdym razem, kiedy ktoś czegoś nie wiedział i zadawał pytanie. Nie, w nosie takie coś, nie będę czegoś takiego znosić i to za najniższą krajową. Więc poszłam stamtąd. Bez skrupułów. Może to dlatego, że mieszkam w Anglii, a tutaj pracę na magazynie można znaleźć zawsze. Pewnie w Polsce nie odważyłabym się na taki krok.
W dodatku jakiś czas temu przyjechała moja siostra z chłopakiem. Póki co - na rok, albo dwa, żeby zarobić na mieszkanie. Wybrali dobry okres, bo akurat wysłaliśmy córkę do dziadków, do Polski. I trzeba było pomyśleć: czy ta dwójka idzie gdzieś na pokój, czy mieszkamy razem? Dobrze nam się razem żyje, więc decyzja podjęta: mieszkamy razem i dzielimy się rachunkami. Trzeba więc było znaleźć większy dom. Ten co mieliśmy idealnie się nadawał dla małżeństwa z jednym dzieckiem, ale nie dla czwórki dorosłych i dziecka. Udało się. Jesteśmy już na nowym, większym domu i wciąż jeszcze się urządzamy.
Nie znaczy to, że przez ten czas nic nie pisałam. Pisałam. To znaczy: próbowałam. I tutaj zaskoczył mnie zin Creatio Fantastica - okazało się, że opowiadanie, które wysłałam na ich konkurs dostało wyróżnienie i zostało częścią Antologii X.









To było zaskoczenie.
Zdążyłam zapomnieć o tym konkursie, nawet przestałam już obserwować wydarzenie na FB. A tymczasem dostałam maila z tekstem po redakcji i prośbą o akceptację :) Lubię takie zaskoczenia. To była pierwsza publikacja od dłuuugiego czasu i znów poczułam przypływ motywacji do pisania. Cała antologię można pobrać za darmo tutaj.

Tymczasem w trakcie przeprowadzki znalazłam dwa dawno nieużywane aparaty fotograficzne. Matko, jakie starocie tam znalazłam :) W tym zdjęcia z wycieczek, o których dawno zapomniałam.
Oto kilka z nich, robionych w Lullworth Cove w Anglii. Piękne miejsce, polecam.












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stephen King - Lśnienie

Jack Torrance dostał nową pracę - zostaje dozorca w hotelu Panorama, hotelu położonym wysoko w górach. Niestety jest haczyk - przez kilka miesięcy Jack i jego rodzina muszą wytrzymać w odosobnieniu. Wyprawy do pobliskiego miasta są niemożliwe, gdyż przez śnieg, hotel zostaje odcięty od świata. Z początku jest całkiem spokojnie. Jack, były alkoholik i niespełniony pisarz, zajmuje się dokonczaniem sztuki. Jego żona Wendy zajmuje się ich synem Dannym. A Danny w Panoramie czuje się dziwnie i źle, ma różnego rodzaju niepokojące wizje. Jednak został ostrzezony, że te wizje nie mogą go skrzywdzic. Trzeba tylko zamknąć oczy i odwrócić głowę, a te dziwne rzeczy znikną. Przez jakiś czas to działa... W końcu wizje atakują też Jacka.  Wreszcie ten, opętany przez hotel próbuje zabić swoją rodzinę. "Lśnienie" przez wielu uznawane jest za najlepszy horror Stephena Kinga. Że jest to opowieść o tym jak odosobnieniu wpływa na ludzkie umysły. To też, ale dla mnie... jest to najlepiej w...

Brandon Sanderson - Stalowe Serce

Widziałem, jak Stalowe Serce krwawił - tak brzmi pierwsze zdanie powieści Brandona Sandersona "Stalowe Serce". Przyznam, że to jest dobre pierwsze zdanie, bo od razu zachęciło mnie, by czytać dalej. A im dalej czytałam, tym bardziej się wciągałam i tym trudniej było mi się oderwać. Pewnego dnia na niebie pojawia się tajemniczy obiekt, który nazwano Calamity. Nikt nie wie czy to gwiazda, czy planeta, jednak od tego momentu niektórzy ludzie otrzymują supermoce i stają się Epikami. Jednak Epicy nie są herosami, ratujacymi świat przed złem, niczym w komiksach Marvela. Nie, to oni są źli. Obdarzeni mocami, są ponad prawem. Sieją śmierć i zniszczenie kiedy chcą i jak chcą, i nikt nie może ich powstrzymać. David nienawidzi Epików. Jeden z nich, zwany Stalowym Sercem, zamordował jego ojca i rozpętał piekło, które David cudem przetrwał. Od tamtej pory minęło dziesięć lat, a chłopakiem zawładnęła rządza zemsty. Przyłącza się do grupy Mścicieli - buntowników, którzy próbują zwalc...

Dedykacje w książce - barbarzyństwo, czy fajny gest?

Niedługo siostrzeniec mojego Męża będzie miał urodziny - i to nie byle jakie, bo skończy 18 lat! Trochę mieliśmy problem ze znalezieniem prezentu, jednak problem się rozwiązał, kiedy okazało się, że chłopak uwielbia czytać Tolkiena. I że nie czytał jeszcze "Dzieci Hurina" (które ja czytałam dawno temu i polecam). Dobra, książka kupiona, leży i czeka na swoje pięć minut. Uznaliśmy z Mężem, że trzeba napisać w środku jakieś ładne życzenia. Może jakiś cytat? Weszłam na pewną książkową grupę, opisałam sytuacje, poprosiłam o pomoc w znalezieniu fajnego cytatu... i rozpętałam gównoburzę. Dowiedziałam się, że nie wolno bazgrać po książce, że to jest okropny, wręcz barbarzyński zwyczaj! Dyskusja w komentarzach trochę się rozrosła, a ja byłam w szoku, kiedy ją czytałam. Odkąd pamiętam, zawsze kiedy dostawałam w prezencie książkę, w środku, na stronie tytułowej, były napisane życzenia, podpis i data. Swego czasu dostawałam książki przy każdej okazji i od wszystkich, więc troch...