Przejdź do głównej zawartości

Marzenia i rzeczywistość

Za miesiąc mam urodziny. I to nie byle jakie urodziny - trzydzieści lat. Wydawac by się mogło, że w tym wieku człowiek powinien już mieć jakieś osiągnięcia - jasno wytyczona kariere, dobra pensje, wlasne mieszkanie, raz lub dwa razy w roku jezdzic na super ekstra wypasione wakacje do ciepłych krajów. Wtedy masz udane zycie. A przynajmniej tak piszą w internecie i szmatlawych magazynach.
Wlasnie przeczytalam kilka notek na pewnym blogu, ktorego autorka jest osoba, mająca dobra prace i ciekawe życie. I cholernie tej osobie zazdroszczę.



Tez kiedys marzylam o ciekawym zyciu i dobrej pracy. Marzylam o pisaniu książek (które miały być przynoszące sławę i miliony na koncie bestsellerami) i podróżach. A tymczasem zapierdalam w jakims magazynie za najniższą krajową i do tego na pół etatu. Nie mam możliwości zmiany pracy, bo nie mam z kim zostawić dziecka.
Wlasnie - to nie jest tak, że jestem nieszczęśliwa. Nie, nie. Mam wspanialego męża, którego kocham i równie wspaniałą córkę. Do pełni szczęścia brakuje mi pracy, którą polubię i z której będzie dobra wypłata.
Kiedy wyjechalam do Anglii mialam 24lata i głowę pełną marzeń. Za miesiąc kończę trzydziestkę i wiecie co: oprocz fajnej rodziny, nie mam żadnych osiągnięć. Większość marzeń mi sie nie spelnilo. Moje zycie nie jest ciekawe, jest tak pospolicie nudne, jak tylko moze byc życie każdego zwykłego czlowieka. Zadnych fajerwerkow, ani szalonych wypraw. Tylko raz udalo nam się wyjechać na fajne, egzotyczne wakacje. Potem tez chcielismy, ale okazalo się, że jestem w ciazy, musielismy na szybko szukac nowego domu i w ogole akcje były nie z tej ziemii. Pamiętam, że balam się jak cholera. Nigdy nie lubilam dzieci i nie chcialam miec - a tu się okazalo, że miec bede. Zapewne wiele kobiet, deklarujacych, że nie chca miec dzieci slyszalo, że "jak urodzisz, to ci się odmieni". Mnie się odmienilo, lecz zajelo mi to prawie rok. Depresja poporodowa i towarzyszące jej myśli to nic fajnego. Nie polecam. Na szczescie udalo mi się z tego wyjsc bez pomocy lekarzy, ani leków, jednak wiem, że wielu kobietom się to nie udaje. Teraz, kiedy patrzę na moja corke, wiem, że to najlepsze co mi się w zyciu trafilo. Reszta przyjdzie później.
Czego żałuję? Ze nie mam tyle czasu, ani środków na spelnienie wlasnych marzeń. 
Ze nie wydalam tej cholernej ksiazki (nadal bardzo bym chciala), ba! Nawet jej nie napisalam. Na kompie mam mnostwo rozpoczetych opowiadan, ale rzadko kiedy cokolwiek koncze. Czesto bywam tak zmeczona, że jedynie co potrafię, to siedziec i ogladac telewizje. Zaluje tez, ze nie sluchalam rodzicow i nie przykladalam sie do nauki - moze wtedy tez mialabym fajna prace, nie fizyczna i nie za najnizsza krajowa. Madry Polak po szkodzie...
Jednak zalozenia rodziny - nie żałuję. 

A na spelnienie marzeń zapewne przyjdzie jeszcze czas...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stephen King - Lśnienie

Jack Torrance dostał nową pracę - zostaje dozorca w hotelu Panorama, hotelu położonym wysoko w górach. Niestety jest haczyk - przez kilka miesięcy Jack i jego rodzina muszą wytrzymać w odosobnieniu. Wyprawy do pobliskiego miasta są niemożliwe, gdyż przez śnieg, hotel zostaje odcięty od świata. Z początku jest całkiem spokojnie. Jack, były alkoholik i niespełniony pisarz, zajmuje się dokonczaniem sztuki. Jego żona Wendy zajmuje się ich synem Dannym. A Danny w Panoramie czuje się dziwnie i źle, ma różnego rodzaju niepokojące wizje. Jednak został ostrzezony, że te wizje nie mogą go skrzywdzic. Trzeba tylko zamknąć oczy i odwrócić głowę, a te dziwne rzeczy znikną. Przez jakiś czas to działa... W końcu wizje atakują też Jacka.  Wreszcie ten, opętany przez hotel próbuje zabić swoją rodzinę. "Lśnienie" przez wielu uznawane jest za najlepszy horror Stephena Kinga. Że jest to opowieść o tym jak odosobnieniu wpływa na ludzkie umysły. To też, ale dla mnie... jest to najlepiej w...

Brandon Sanderson - Stalowe Serce

Widziałem, jak Stalowe Serce krwawił - tak brzmi pierwsze zdanie powieści Brandona Sandersona "Stalowe Serce". Przyznam, że to jest dobre pierwsze zdanie, bo od razu zachęciło mnie, by czytać dalej. A im dalej czytałam, tym bardziej się wciągałam i tym trudniej było mi się oderwać. Pewnego dnia na niebie pojawia się tajemniczy obiekt, który nazwano Calamity. Nikt nie wie czy to gwiazda, czy planeta, jednak od tego momentu niektórzy ludzie otrzymują supermoce i stają się Epikami. Jednak Epicy nie są herosami, ratujacymi świat przed złem, niczym w komiksach Marvela. Nie, to oni są źli. Obdarzeni mocami, są ponad prawem. Sieją śmierć i zniszczenie kiedy chcą i jak chcą, i nikt nie może ich powstrzymać. David nienawidzi Epików. Jeden z nich, zwany Stalowym Sercem, zamordował jego ojca i rozpętał piekło, które David cudem przetrwał. Od tamtej pory minęło dziesięć lat, a chłopakiem zawładnęła rządza zemsty. Przyłącza się do grupy Mścicieli - buntowników, którzy próbują zwalc...

Dedykacje w książce - barbarzyństwo, czy fajny gest?

Niedługo siostrzeniec mojego Męża będzie miał urodziny - i to nie byle jakie, bo skończy 18 lat! Trochę mieliśmy problem ze znalezieniem prezentu, jednak problem się rozwiązał, kiedy okazało się, że chłopak uwielbia czytać Tolkiena. I że nie czytał jeszcze "Dzieci Hurina" (które ja czytałam dawno temu i polecam). Dobra, książka kupiona, leży i czeka na swoje pięć minut. Uznaliśmy z Mężem, że trzeba napisać w środku jakieś ładne życzenia. Może jakiś cytat? Weszłam na pewną książkową grupę, opisałam sytuacje, poprosiłam o pomoc w znalezieniu fajnego cytatu... i rozpętałam gównoburzę. Dowiedziałam się, że nie wolno bazgrać po książce, że to jest okropny, wręcz barbarzyński zwyczaj! Dyskusja w komentarzach trochę się rozrosła, a ja byłam w szoku, kiedy ją czytałam. Odkąd pamiętam, zawsze kiedy dostawałam w prezencie książkę, w środku, na stronie tytułowej, były napisane życzenia, podpis i data. Swego czasu dostawałam książki przy każdej okazji i od wszystkich, więc troch...