Rizlah, jak na księżniczkę przystało, jest przyzwyczajona do luksusów i wygodnego życia. Jednak pewne zdarzenie z dzieciństwa odcisnęło na niej piętno - dziewczyna posiadła dar przemiany w wilka, niestety, musi to ukrywać. Ludzie uważają wilkołaków za potwory i boją się ich.
Divinus jest zabójcą. Kiedy dostaje zlecenie, bez zbędnych pytań likwiduje swój cel. Szybko, sprawnie i skutecznie, co czyni go najlepszym asasynem w szeregach Gildii. Jednak kiedy jego celem zostaje Rizlah, ten nie wykonuje zadania. Co więcej, wraz z księżniczką ucieka z miasta. W końcu dowiadują się, że oboje stali się częścią starożytnego proroctwa emhain ablath. Oboje muszą wyruszyć w góry Skyworld i odnaleźć Ludzi Nieba...
Fabuła powieści może nie tryska oryginalnością, ale lubię sobie czasem poczytać takie historyjki. Zwłaszcza, że fantasy to mój ulubiony gatunek. Książka ma coś w sobie. Mamy tu rozpieszczoną królewnę i twardego asasyna, oboje są na siebie skazani. Sceny, kiedy się docierają są całkiem zabawne. Mamy tu wędrówkę, starożytne ruiny, stare rasy i krwiożercze potwory. Bohaterowie wędrują i stawiają czoła przeciwnościom losu. W dodatku Rizlah uczy się korzystać ze swojego daru.
Fabuła nie jest skomplikowana. Jeśli liczycie na nieoczekiwane zwroty akcji, skomplikowane intrygi, czy niesamowicie głębokie psychologicznie postacie, to tego tu nie znajdziecie. Jednak książkę czyta się całkiem przyjemnie, choć przyznam uczciwie i szczerze, że jestem nieco rozczarowana.
Fabuła nie jest skomplikowana. Jeśli liczycie na nieoczekiwane zwroty akcji, skomplikowane intrygi, czy niesamowicie głębokie psychologicznie postacie, to tego tu nie znajdziecie. Jednak książkę czyta się całkiem przyjemnie, choć przyznam uczciwie i szczerze, że jestem nieco rozczarowana.
Pierwszy raz z twórczością Adrianny Biełowiec miałam do czynienia przy lekturze "Death Bringera". I tamta książka, choć jest powieścią zupełnie nie w moich klimatach, była dobrze napisana. A tu... tu w niektórych momentach zgrzytało mi w zębach, jakbym się najadła piasku. Czy ta książka w ogóle przechodziła jakąkolwiek redakcje? Jeśli tak, to osoba za nią odpowiedzialna powinna wylecieć z pracy. I to z hukiem. Niektóre zdania są po prostu dziwaczne. A niektóre trącą taką łopatologią, jakby autor miał czytelnika za istote niedomyślną. Jeszcze inne, swoją długością i skomplikowaniem, zabijają dynamizm danej sceny.
Wiem jak to jest, kiedy się coś pisze - własnych błędów się nie widzi. I właśnie po to jest redaktor, żeby pokazać autorowi, jakie babole przegapił. Tutaj redakcja leży i kwiczy.
Wiem jak to jest, kiedy się coś pisze - własnych błędów się nie widzi. I właśnie po to jest redaktor, żeby pokazać autorowi, jakie babole przegapił. Tutaj redakcja leży i kwiczy.
Aby nie być gołosłowną podrzucę wam kilka cytatów:
Alanda brnęła na resztkach sił, przez leśne zaspy i gdyby nie wystający korzeń, walczyłaby z żywiołem aż do utraty tchu.
W przeciwieństwie do bagiennych draksici stepowi nie mieli do czynienia z harpiami, wykluczając sytuacje, kiedy widywali je szybujące, więc nietykalne, ponad ziemią.
Rafidianin pierwszy wszedł na pokład, by odpalić pochodnią lampiony, którą następnie zgasił w wodzie.
Inna sprawa to okładka. Na pierwszej stronie zbliżenie na twarz ładnej pani, a z tyłu mamy... Altaira z serii Assasin's Creed! Serio, jak nie wierzycie, to spójrzcie na zdjęcia. Ja, kiedy to zobaczyłam, zrobiłam wielkie oczy i zadałam sobie pytanie: WTF? Ale czemu tak? Czy to nie jest przypadkiem łamanie praw autorskich? Twórcy gry mogli by się nieco wkurzyć po ujrzeniu czegoś takiego.
To nie jest tak, że uważam tę książkę za złą i tragiczną. Nie, nie, jest to dobre czytadło na nudny deszczowy wieczór. Autorka stworzyła ciekawy świat, który widać, że jest częścią większej całości. Ciągle coś tu się dzieje, a od momentu, kiedy bohaterowie docierają do Ludzi Nieba, akcja nabiera prawdziwego tempa. Niemniej jednak, książka powinna przejść gruntowną redakcję. To by tylko dobrze jej zrobiło. Tutaj widzę winę w wydawnictwie, które powinno popracować nad książką.
Jednak z uwagi na to, że znam wcześniejsze utwory Adrianny Biełowiec, postanowiłam dać jeszcze jedną szansę tej autorce i przeczytać "Czwartą Szansę".
Polecać, nie polecać? Nie potrafię udzielić jasnej odpowiedzi. Jeśli lubisz fantasy, tematykę wilkołactwa, powieści drogi, a przy tym szukasz prostej historii, ta książka może ci się spodobać.
To nie jest tak, że uważam tę książkę za złą i tragiczną. Nie, nie, jest to dobre czytadło na nudny deszczowy wieczór. Autorka stworzyła ciekawy świat, który widać, że jest częścią większej całości. Ciągle coś tu się dzieje, a od momentu, kiedy bohaterowie docierają do Ludzi Nieba, akcja nabiera prawdziwego tempa. Niemniej jednak, książka powinna przejść gruntowną redakcję. To by tylko dobrze jej zrobiło. Tutaj widzę winę w wydawnictwie, które powinno popracować nad książką.
Jednak z uwagi na to, że znam wcześniejsze utwory Adrianny Biełowiec, postanowiłam dać jeszcze jedną szansę tej autorce i przeczytać "Czwartą Szansę".
Polecać, nie polecać? Nie potrafię udzielić jasnej odpowiedzi. Jeśli lubisz fantasy, tematykę wilkołactwa, powieści drogi, a przy tym szukasz prostej historii, ta książka może ci się spodobać.
Jeśli to książka na lajcie, biorę w ciemno :) Zwłaszcza że są asasyni i wilki. Czegoś takiego szukałem.
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo lajtowa książka, pisana po to by czytelnik miał rozrywkę i nie próbująca udawac nic glebszego :) tak więc, życzę milej lektury :)
UsuńLubię tego typu klimaty, ale jednak wolę coś mocniejszego :)
OdpowiedzUsuńMocnych scen trochę jest. Skoro występuje asasyn, to i są brutalne morderstwa :)
UsuńFantastyka to nie moje klimaty, fajnie jednak że i w tym gatunku pojawiają się lajtowe książki
OdpowiedzUsuńHm... Chyba odpuszczę sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńOho! Pierwsze słyszę o tej książce, ale zdecydowanie brzmi jak coś, co mogłoby mi się spodobać!! Jak ja uwielbiam czasem przeczytać takie proste, niemalże schematyczne powiastki. Ze szczyptą wilkołaków czy podróży. Na pewno świetnie bym się bawiła przy czytaniu! Chociaż te niektóre zdania na pewno by mnie wybijały z rytmu... To zdecydowanie wina wydawnictwa i redakcji. Nie wiem, jak można dopuścić do takich rażących błędów :o ;x
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu tez lubie takie klimaty wiec kiedys chetnie po nia siegne.
OdpowiedzUsuńNo ja tez lubie czasami przeniesc sie w swiat fantazji😉. Dlatego przeczytalam wszystkie czesci "Twilight"😂😂...no dobra to bylo dobre kilka lat temu.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, ze pierwszą część połknęłam w dwa dni, tak mnie wciągnęła xD
UsuńAktualnie mam ochotę na coś takiego - muszę poszukać w bibliotece 💖
OdpowiedzUsuńHmm...książka nie wydaje mi się zła, ale nie mam teraz ochoty na tego typu lekturę. No ale...może kiedyś! :)
OdpowiedzUsuńMam książkę o tym samym tytule, ale nie przeczytałam jej i ma innego autora, tej też raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńO prosze, nawet nie wiedzialam, że jest jeszcze jedna książka o takim tytule :)
UsuńOk. Jak lubię czasem takie książki to tę sobie odpuszczę...ta okładka jest okropna...
OdpowiedzUsuńWydawca trzymał okładkę w tajemnicy aż do Targów Książki, by nie było pretensji, że wybrał darmochę z interentu. Pierwotny projekt autorski był taki jak w linku (środek, na dole). Najpierw zaakceptowany przez wydawnictwo, a potem odrzucony.
Usuńhttps://1.bp.blogspot.com/-4AgRRDiipjc/WxLnDzsKFJI/AAAAAAAAAbc/0PqxukJw4tYiwt3-NTRv8Z6Yf9Va84XCACLcBGAs/s1600/Ksi%25C4%2585%25C5%25BCki2.jpg
Lubię tego typu książki więc czemu by i tej nie przeczytać
OdpowiedzUsuńA pomyśleć, że okładka to spora przestrzeń na zachęcenie czytelnika do sięgnięcia po ksiązkę, tu zupełnie zmarnowana. :)
OdpowiedzUsuń