Przejdź do głównej zawartości

Remigiusz Mróz - Nieodnaleziona

Remigiusz Mróz to autor, którego nie trzeba przedstawiać - chyba każdy, kto lubi czytać, słyszał o nim chociaż raz. Bardzo mnie ciekawił fenomen tego autora. Na grupach książkowych Mróz ma wielu zwolenników, ale i przeciwników. Ja chciałam wyrobić sobie własne zdanie, dlatego sięgnęłam po "Nieodnalezioną".


Damian oświadcza się swojej ukochanej Ewie. Niestety, chwilę potem zostają napadnięci. Ewa zostaje zgwałcona, a Damian pobity do nieprzytomności. Kiedy się budzi, po dziewczynie nie został nawet ślad. Mija dziesięć lat - Ewa wciąż się nie znalazła, a Damian nie może się pozbierać. Jednak pewnego dnia, Damian widzi zdjęcie Ewy na facebokowej stronie. Postanawia ją odszukać...

Tyle z fabuły. Książkę czyta się szybko, akcja pędzi, a historia z czasem staje się coraz bardziej pogmatwana. Damian podróżuje po całej Polsce, usiłując złapać ślad Ewy. To, że część rozdziałów pisana jest z jego perspektywy, uznaję za duży plus - dzięki temu było mi łatwiej wczuć się w sytuacje. Ważna też jest historia Kasandry Reimann - żony Roberta Reimanna, szefa firmy detektywistycznej. Kobieta ta, choć żyje w luksusie, codziennie znosi piekło przemocy domowej - i z każdym dniem robi się coraz gorzej.

Jednak przyznaję się bez bicia - nie rozumiem fenomenu Remigiusza Mroza. Owszem, książka nie była zła, na długą podróż pociągiem nadaje się idealnie, jednak brak mi tu napięcia. Z czasem cała historia stawała mi się obojętna. Rozdziały Damiana czytało się ciekawie, jednak rozdziały Kasandry były nieco nudnawe i pozbawione emocji. Jednak przyznaję - sceny, w których Robert ją bije są przerażające.

Podobało mi się, że w książce została użyta narracja pierwszoosobowa - bohaterowie sami opowiadają swoją historię. Jednak w pewnym momencie pojawiają się dwie, trzy scenki, pisane z perspektywy przyjaciela Kasandry. To było moim zdaniem bezsensowne i wprowadziło niepotrzebny zamęt.

Podsumowując "Nieodnaleziona" nie jest złą książką. Ot, do przeczytania i zapomnienia. Jednak między mną i panem Mrozem nie ma chemii, więc raczej nie siegne po inne jego pozycje.

Komentarze

  1. Książek tego autora jeszcze nie miałam okazji czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jakiś czas temu "Hashtag". Była to moja pierwsza i jak na razie ostatnia książka Mroza. Mowią, że jest to specyficzna i najsłabsza z jego powieści. Mnie sie jako tako podobała, ale niekoniecznie uznałabym ją za kryminał z prawdziwego zdarzenia. Moim zdaniem bylo jej blizej do powiesci psychologicznej. W kazdym razie, może jeszcze kiedyś sięgne po inne książki tego autora, choć w najbliższej przyszłości nie planuję.

    kuferkulturalny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, ten Mróz to już nawet z lodówki wyskakuje. Niedługo go poproszę, żeby mi zrobił kanapkę, jak już tam siedzi. A tak na serio to nie czytałam jeszcze nigdy żadnej książki od Mroza i jakoś mnie do nich nie ciągnie. Może dlatego, że nie przepadam za kryminałami. Poza tym plotki głoszą, że istnieją lepsi autorzy, więc jakbym kiedyś chciała siebie katować kryminało-thrillerami, to zgłoszę się do nich :D.
    Pozdrawiam.

    http://demoniczne-ksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje zdanie jest bardzo podobne. To była moja pierwsza książka tego autora.. Cóż szału nie ma. Nie wiem, czy sięgnę po kolejne jego powieści.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja z kolei nie rozumiem jak można pisać tak dużo książek w tak krótkim czasie. Nie jest to ani komplement, ani obraza. Po prostu... Nie czaję. Mam dwie jego książki w domu i przyznam, że raz mam ochotę po nie sięgnąć, a za chwilę już mi się kompletnie odechciewa. Za dużo go wszędzie .

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze mam przed sobą przygodę z twórczością tego autora, ale jego książka już czeka u mnie na półce.

    https://ksiazki-jak-narkotyk-zaczytana.blogspot.com/2019/03/czerwien-rubinu-kerstin-gier.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio miałam okazję przeczytać pierwszą swoją książkę tego autora- bardzo mile mnie zaskoczyła :) Fabuła "Nieodnalezionej" zapowiada się ciekawie, pewnie sięgnę po nią w najbliższym czasie. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytalam jeszcze żadnej książki Pana Mroza. Słyszałam sporo, ale nie nabrałam jakiejś szczególnej ochoty 😉

    OdpowiedzUsuń
  9. A może skuszę się na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dedykacje w książce - barbarzyństwo, czy fajny gest?

Niedługo siostrzeniec mojego Męża będzie miał urodziny - i to nie byle jakie, bo skończy 18 lat! Trochę mieliśmy problem ze znalezieniem prezentu, jednak problem się rozwiązał, kiedy okazało się, że chłopak uwielbia czytać Tolkiena. I że nie czytał jeszcze "Dzieci Hurina" (które ja czytałam dawno temu i polecam). Dobra, książka kupiona, leży i czeka na swoje pięć minut. Uznaliśmy z Mężem, że trzeba napisać w środku jakieś ładne życzenia. Może jakiś cytat? Weszłam na pewną książkową grupę, opisałam sytuacje, poprosiłam o pomoc w znalezieniu fajnego cytatu... i rozpętałam gównoburzę. Dowiedziałam się, że nie wolno bazgrać po książce, że to jest okropny, wręcz barbarzyński zwyczaj! Dyskusja w komentarzach trochę się rozrosła, a ja byłam w szoku, kiedy ją czytałam. Odkąd pamiętam, zawsze kiedy dostawałam w prezencie książkę, w środku, na stronie tytułowej, były napisane życzenia, podpis i data. Swego czasu dostawałam książki przy każdej okazji i od wszystkich, więc troch

Zoe Waxman - Kobiety Holocaustu

Na temat Holocaustu wiemy wiele. Historycy od dawna badają to zjawisko i wydawać by się mogło, że wszystko na ten temat zostało powiedziane. Nie miałam pojęcia, że kobiece doświadczenia Zagłady są pomijane. Jeszcze dzisiaj są badacze, którzy uważają, że rozpatrywanie tych zdarzeń z perspektywy kobiet jest niepotrzebne. Książka Zoe Waxman jest trudną lekturą. Historia Holocaustu jest wstrząsająca, a losy ofiar były przerażające. Autorka udowadnia, że płeć także była czynnikiem ważnym dla nazistów w procesie eksterminacji Żydów. Kobiety w widocznej ciąży, matki małych dzieci, były skazane na śmierć. Kobiety były narażone na gwałt, molestowanie i wykorzystywanie seksualne. Książka jest trafną analizą tego, że kobiece doświadczenia Holocaustu znacznie się różnią od tego, co przeżywali mężczyźni. Książka jest podzielona na kilka rozdziałów. Każdy rozdział jest poświęcony innym momentom - osobny rozdział opisuje życie w gettcie, następny jest o życiu Żydówek w ukryciu, kolejny jest o

Melinda Salisbury - Córka Zjadaczki Grzechów

Młodziutka Twylla, to osoba której boją się wszyscy w całym Lormere. Jest ona Daunen Wcieloną, boginią o ognistych włosach i trującym dotyku. Mieszka na zamku królewskim i choć jest otoczona luksusem, odczuwa wielką samotność. Wkrótce poznaje Liefa, który ma być jej nowym strażnikiem - i zakochuje się w nim z wzajemnością. Jednak co zrobić, skoro nie może go nawet dotknąć? Bardzo mi się podobał pomysł na powieść, historia Lormere, a także wiara mieszkańców tego królestwa. Obrzęd Zjadania Grzechów jest bardzo ważny i dzięki niemu dusza zmarłego może odzyskać spokój. Z zaciekawieniem czytałam wszelkie wzmianki na temat tego obrzędu i innych rzeczy związanych z wiarą Lormere. Świat stworzony przez autorkę ma rozmach, w dodatku jest logiczny i starannie rozbudowany. Autorka wykonała kawał dobrej roboty. Sama historia także okazała się interesująca. Jednak muszę was ostrzec: "Córka Zjadaczki Grzechów" to powieść fantasy, jednak magii, smoków i innych rzeczy typowych dla teg