Młodziutka Twylla, to osoba której boją się wszyscy w całym Lormere. Jest ona Daunen Wcieloną, boginią o ognistych włosach i trującym dotyku. Mieszka na zamku królewskim i choć jest otoczona luksusem, odczuwa wielką samotność. Wkrótce poznaje Liefa, który ma być jej nowym strażnikiem - i zakochuje się w nim z wzajemnością. Jednak co zrobić, skoro nie może go nawet dotknąć?
Bardzo mi się podobał pomysł na powieść, historia Lormere, a także wiara mieszkańców tego królestwa. Obrzęd Zjadania Grzechów jest bardzo ważny i dzięki niemu dusza zmarłego może odzyskać spokój. Z zaciekawieniem czytałam wszelkie wzmianki na temat tego obrzędu i innych rzeczy związanych z wiarą Lormere. Świat stworzony przez autorkę ma rozmach, w dodatku jest logiczny i starannie rozbudowany. Autorka wykonała kawał dobrej roboty.
Sama historia także okazała się interesująca. Jednak muszę was ostrzec: "Córka Zjadaczki Grzechów" to powieść fantasy, jednak magii, smoków i innych rzeczy typowych dla tego gatunku, praktycznie tu nie ma. Jest za to skomplikowana intryga, polityka i relacje między postaciami.
Jeśli o postaciach mowa, to wszystkie poznajemy z perspektywy Twylli. To ona jest tu narratorką i to ona opisuje nam zdarzenia i otaczający ją świat. Sama Twylla była postacią ciekawą, jednak momentami irytującą. Denerwowało mnie to jak narzekała na własny los, a jednocześnie nie robiła nic, by go zmienić. Jednak autorka umiejętnie opisała jej uczucia, samotność i to, jak stopniowo zakochuje się w swoim strażniku Liefie. Historia ich miłości bardzo mnie zaciekawiła i przez cały czas kibicowałam bohaterom. Zwykle nie czytam romansów, ale ta książka mnie wciągnęła, a zakończenie... nie tego się spodziewałam i zrobiło mi się strasznie żal Twylli.
Szkoda, że o tej książce było tak cicho - gdyby nie forum miłośników fantastyki, w życiu bym o niej nie usłyszała. A szkoda, bo powieść jest bardzo dobra, w dodatku jest to pierwsza część trylogii. Chętnie przeczytam resztę :)
Myślę też, że książka mogłaby się spodobać osobom, które zwykle fantastyki nie czytają. Mało tu magii, mitycznych stworzeń i tak dalej, jest za to ciekawy, dobrze skonstruowany świat i historia o miłości i poświęceniu, której zakończenie zaskakuje. A przynajmniej zaskoczyło mnie :)
Osobiście polecam gorąco!
Bardzo mi się podobał pomysł na powieść, historia Lormere, a także wiara mieszkańców tego królestwa. Obrzęd Zjadania Grzechów jest bardzo ważny i dzięki niemu dusza zmarłego może odzyskać spokój. Z zaciekawieniem czytałam wszelkie wzmianki na temat tego obrzędu i innych rzeczy związanych z wiarą Lormere. Świat stworzony przez autorkę ma rozmach, w dodatku jest logiczny i starannie rozbudowany. Autorka wykonała kawał dobrej roboty.
Sama historia także okazała się interesująca. Jednak muszę was ostrzec: "Córka Zjadaczki Grzechów" to powieść fantasy, jednak magii, smoków i innych rzeczy typowych dla tego gatunku, praktycznie tu nie ma. Jest za to skomplikowana intryga, polityka i relacje między postaciami.
Jeśli o postaciach mowa, to wszystkie poznajemy z perspektywy Twylli. To ona jest tu narratorką i to ona opisuje nam zdarzenia i otaczający ją świat. Sama Twylla była postacią ciekawą, jednak momentami irytującą. Denerwowało mnie to jak narzekała na własny los, a jednocześnie nie robiła nic, by go zmienić. Jednak autorka umiejętnie opisała jej uczucia, samotność i to, jak stopniowo zakochuje się w swoim strażniku Liefie. Historia ich miłości bardzo mnie zaciekawiła i przez cały czas kibicowałam bohaterom. Zwykle nie czytam romansów, ale ta książka mnie wciągnęła, a zakończenie... nie tego się spodziewałam i zrobiło mi się strasznie żal Twylli.
Szkoda, że o tej książce było tak cicho - gdyby nie forum miłośników fantastyki, w życiu bym o niej nie usłyszała. A szkoda, bo powieść jest bardzo dobra, w dodatku jest to pierwsza część trylogii. Chętnie przeczytam resztę :)
Myślę też, że książka mogłaby się spodobać osobom, które zwykle fantastyki nie czytają. Mało tu magii, mitycznych stworzeń i tak dalej, jest za to ciekawy, dobrze skonstruowany świat i historia o miłości i poświęceniu, której zakończenie zaskakuje. A przynajmniej zaskoczyło mnie :)
Osobiście polecam gorąco!
Autorka w ciekawy i uporządkowany sposób wplata w fabułę wiele sekretów, tajemniczych wątków i motywów, które czytelnik chłonie z zaciekawieniem, właściwie nie odrywając się od książki. :)
OdpowiedzUsuńMam całą serię na półce już kilka dobrych lat. Jednak nigdy po nią jeszcze nie sięgnęłam myślę że to czas aby nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten i kolejny tom i prawdę mówiąc zapomniałam o serii. A jeszcze jeden tom przede mną, trzeba będzie nadrobić.
OdpowiedzUsuńTakie trochę inne fantasy? To mnie kupuje! Czasem te smoki i wróżki są takie miałkie, a tu widzę coś ciekawego się kroi.
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że to świetna seria. Brakuje mi niestety trzeciego tomu :/
OdpowiedzUsuńInne oblicze fantastyki? Nawet ja, która nie jestem fanką tego gatunku chyba się skuszę
OdpowiedzUsuńCała trylogia czeka już na moim czytniku i najprawdopodobniej zabiorę się za nią właśnie w te wakacje (przy okazji podróżowania). Mam nadzieję, że mi się spodoba, bo już skrajne opinie widziałam. :D
OdpowiedzUsuńMy na codzień nie czytamy fantastyki więc może to nas przekona
OdpowiedzUsuńFantastyki nie lubię i nie czytam. Nie odnajduje się w tym gatunku. Choć próbowałam się przełamać, to zwyczajnie czytanie mi nie szło. O dziwo, ta powieść mnie zaintrygowała, przez co jestem w szoku! Być może, kiedy uporam się z książkami, które czekają na lekturę, złapie i za ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPropozycja dla mnie! Dopisuje do listy. 😊
OdpowiedzUsuńDodatkowo niesamowita okladka
UsuńKsiążka dostarczy mnóstwo ciekawych wrażeń, zwłaszcza młodym czytelnikom. :)
OdpowiedzUsuńMam całą tę serię na półce, muszę w końcu przeczytać mam nadzieje, że mi również się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten artykuł! Właśnie zaczęłam czytać drugi tom i jestem... zniewolona, oczarowana.... Aż szkoda, że to tylko trylogia
OdpowiedzUsuńhttp://lubimyczytac.pl/ksiazka/4859164/the-heart-collector Trzy dodatkowe opowiadania do tej serii :D
Usuń