Przejdź do głównej zawartości

Gadające parówki... i nie tylko


Każdy z nas robi zakupy. Gdy lodówka świeci pustkami, chcąc nie chcąc, musimy się wybrać do sklepu. W sklepie towary są ładnie wyeksponowane - zarówno warzywa, jak i rzeczy na półkach. A gdybym wam powiedziała, że te wszystkie towary, rzeczy które jemy mają świadomość? A nawet religię? Brzmi głupio, ale takie właśnie jest założenie tej animacji.


Wszystkie towary w sklepie marzą o tym by zostać Wybrane przez Bogów - czyli zakupione przez ludzi. Wierzą też, że za drzwiami sklepu jest Cud Nieznane i że tam będą wiecznie szczęśliwi. Głównymi bohaterami animacji jest parówka Frank i bułka Brenda. Oboje siedzą w swoich paczkach i czekają, aż ktoś ich kupi. I pewnego dnia tak się stało. Wydawać by się mogło, że teraz trafia do raju i będą mogli się połączyć i być na zawsze razem. Jednak w wyniku nieoczekiwanych zdarzeń Brenda i Frank opuszczają swoje paczki, a potem wraz z innymi produktami, wypadają z wózka. I tak przemierzają sklep, by znaleźć drogę do domu ( czyli do swoich półek), żeby znów móc zostać wybrancami.
Z czasem obserwujemy jak Frank traci wiarę i szuka dowodów na istnienie Cud Nieznanego.
Cała ta animacja jest nieco dziwna. Oglądałam nocne życie produktów, ich imprezy, a także to jak urządzili się na półkach. W Sausage Party każdy produkt jest żywy. Od parowki, przez kalafiora, aż po karton z sokiem, czy słoik musztardy. One żyją pełnią życia, mają swoje uczucia, a niektóre alejki wyglądały niczym miasta. Nie powiem, pomysł ciekawy. W dodatku gdy dodamy do tego motyw utraty wiary... Kiedy oglądałam jak Brenda i Frank dyskutowali na ten temat, to pomyślałam sobie, że to wygląda jak rozmowa ateisty z przedstawicielem dowolnej religii.
Jest też kilka dobrych scen - bardzo mi się podobała scena na początku, kiedy produkty wypadły z wózka. Wyglądało to przez chwilę jak żywcem wyjęte z filmu wojennego.


O ile sam pomysł z religią produktów jest całkiem spoko, tak nie podobały mi się nawiązania do seksu, których było mnóstwo i które były dość niesmaczne. No i ta scena orgii... BŁAGAM! Bułka z parówką, tortilla z bajglem, soki z mlekami i wiele, wiele innych. A wszystko to pokazane było w taki sposób, że czułam się, jakbym oglądała pornola. Właściwie to przez większość filmu miałam w głowie myśl - WTF, co ja oglądam? Czy da się to odzobaczyć? Pierwsza połowa filmu dla mnie była nieco nudna, wręcz usypiająca - w drugiej zaś dzieje się o wiele więcej. Ale wciąż: czy da się to odzobaczyć?

Sausage party jest po prostu głupie. Momentami śmieszne, ale przez większą część - żenujące. Jeśli nie macie czego oglądać, to polecam. Jednak osobiście uważam, że jest mnóstwo lepszych rzeczy do robienia.

Komentarze

  1. Według mnie, na ten film nie warto marnować czasu... ja to zrobiłam i żałuję, że nie da się tego odzobaczyć 😔
    Pozdrawiam!
    https://wroclawianka-czyta.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam się bawiłam świetnie na tym filmie, chociaż ostatnia scena rozłożyła mnie na łopatki i wzbudziła obrzydzenia :D mam oczywiście świadomość, że jest to bardzo głuuupi film, ale czasem mam ochotę na coś tak odmóżdżającego ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Stephen King - Lśnienie

Jack Torrance dostał nową pracę - zostaje dozorca w hotelu Panorama, hotelu położonym wysoko w górach. Niestety jest haczyk - przez kilka miesięcy Jack i jego rodzina muszą wytrzymać w odosobnieniu. Wyprawy do pobliskiego miasta są niemożliwe, gdyż przez śnieg, hotel zostaje odcięty od świata. Z początku jest całkiem spokojnie. Jack, były alkoholik i niespełniony pisarz, zajmuje się dokonczaniem sztuki. Jego żona Wendy zajmuje się ich synem Dannym. A Danny w Panoramie czuje się dziwnie i źle, ma różnego rodzaju niepokojące wizje. Jednak został ostrzezony, że te wizje nie mogą go skrzywdzic. Trzeba tylko zamknąć oczy i odwrócić głowę, a te dziwne rzeczy znikną. Przez jakiś czas to działa... W końcu wizje atakują też Jacka.  Wreszcie ten, opętany przez hotel próbuje zabić swoją rodzinę. "Lśnienie" przez wielu uznawane jest za najlepszy horror Stephena Kinga. Że jest to opowieść o tym jak odosobnieniu wpływa na ludzkie umysły. To też, ale dla mnie... jest to najlepiej w...

Brandon Sanderson - Stalowe Serce

Widziałem, jak Stalowe Serce krwawił - tak brzmi pierwsze zdanie powieści Brandona Sandersona "Stalowe Serce". Przyznam, że to jest dobre pierwsze zdanie, bo od razu zachęciło mnie, by czytać dalej. A im dalej czytałam, tym bardziej się wciągałam i tym trudniej było mi się oderwać. Pewnego dnia na niebie pojawia się tajemniczy obiekt, który nazwano Calamity. Nikt nie wie czy to gwiazda, czy planeta, jednak od tego momentu niektórzy ludzie otrzymują supermoce i stają się Epikami. Jednak Epicy nie są herosami, ratujacymi świat przed złem, niczym w komiksach Marvela. Nie, to oni są źli. Obdarzeni mocami, są ponad prawem. Sieją śmierć i zniszczenie kiedy chcą i jak chcą, i nikt nie może ich powstrzymać. David nienawidzi Epików. Jeden z nich, zwany Stalowym Sercem, zamordował jego ojca i rozpętał piekło, które David cudem przetrwał. Od tamtej pory minęło dziesięć lat, a chłopakiem zawładnęła rządza zemsty. Przyłącza się do grupy Mścicieli - buntowników, którzy próbują zwalc...

Dedykacje w książce - barbarzyństwo, czy fajny gest?

Niedługo siostrzeniec mojego Męża będzie miał urodziny - i to nie byle jakie, bo skończy 18 lat! Trochę mieliśmy problem ze znalezieniem prezentu, jednak problem się rozwiązał, kiedy okazało się, że chłopak uwielbia czytać Tolkiena. I że nie czytał jeszcze "Dzieci Hurina" (które ja czytałam dawno temu i polecam). Dobra, książka kupiona, leży i czeka na swoje pięć minut. Uznaliśmy z Mężem, że trzeba napisać w środku jakieś ładne życzenia. Może jakiś cytat? Weszłam na pewną książkową grupę, opisałam sytuacje, poprosiłam o pomoc w znalezieniu fajnego cytatu... i rozpętałam gównoburzę. Dowiedziałam się, że nie wolno bazgrać po książce, że to jest okropny, wręcz barbarzyński zwyczaj! Dyskusja w komentarzach trochę się rozrosła, a ja byłam w szoku, kiedy ją czytałam. Odkąd pamiętam, zawsze kiedy dostawałam w prezencie książkę, w środku, na stronie tytułowej, były napisane życzenia, podpis i data. Swego czasu dostawałam książki przy każdej okazji i od wszystkich, więc troch...