Styczeń się kończy, a ja nie zamówiłam jeszcze żadnej nowej książki. Postanowiłam uporać się z tymi, które zalegają na półce i czekają na swoją kolej. Jedna czeka już trochę długo, bo aż sześć lat... Wypadałoby się za nią w końcu wziąć zwłaszcza, że słyszałam wiele razy, że to dobra książka :) "Kradzione Róże" Anny Łaciny czekały trochę krócej, bo tylko pół roku. Wczoraj skończyłam czytać i był to zarazem mój drugi kontakt z twórczością tej autorki. I prawdę powiedziawszy dobrze, że tyle czasu zwlekałam z czytaniem tej książki - a dlaczego, opowiem o tym w dalszej części posta. Teraz przejdźmy do konkretów, czyli zarysu fabuły. Wakacje. Córki Iwony i Henryka Celerów szykują się na wyjazd. Jaśmina wybiera się do słonecznej i gorącej Grecji, a Róża na pielgrzymkę. W dodatku pierwszy raz weźmie w niej samotny udział. Niestety, kiedy już ma wracać do domu, spotyka tajemniczego Ariela, a potem oboje znikają bez śladu. Rodzice dziewczyny odchodzą od zmysłów i robią co mogą, ...