Przejdź do głównej zawartości

Marta Kisiel - Toń

Nie znam zbyt dobrze twórczości Marty Kisiel. Dawno temu czytałam "Dożywocie" i kilka opowiadań. Lubię humor w książkach, ale nie lubię gdy jest go za dużo, więc nie ciągnęło mnie do innych książek tej autorki. Jednak "Toń" to co innego. Tutaj jest poważniejsza opowieść, nie przesłonięta humorem, którego też nie brakuje. Są podróże w czasie, tajemnica i skomplikowane relacje rodzinne. I ta piękna okładka, w której się zakochałam...


Dżusi Stern wyprowadziła się z Wrocławia, gdzie mieszkała wraz z siostrą Eleonorą i ciotką Klarą. Niestety, sytuacja ją zmusiła do tego, by odwiedzić rodzinny dom. Dom, w którym panują dziwaczne i twarde zasady. Jedna z nich mówi o tym, by nie wpuszczać do środka nikogo obcego. Nikogo. Nigdy.
Dżusi jednak łamie tę zasadę już pierwszego dnia, wypuszczając za próg mieszkania tajemniczego Ramzesa. Ten czyn daje  początek wielu tajemniczym zdarzeniom...

Dalej akcja dzieje się szybko. Z początku myślałam, że cała opowieść będzie toczyć się wokół odzyskania tego czegoś, co zabrał z domu Ramzes, jednak tak się nie stało. Z czasem dowiadujemy się, że tu wcale nie chodzi o to i że rodzina Sternów nie jest taką zwykłą rodziną. Fabuła, która z początku wydawała mi się prosta i nieskomplikowana, z każdą kolejną stroną, zaczęła coraz bardziej zaskakiwać. No i tutaj motyw poszukiwaczy skarbów został przedstawiony w bardzo ciekawy sposób - nie będę jednak pisać jaki, żeby nie zepsuć zabawy.

Bardzo podobało mi się to, jak autorka opisywała postacie. Każda, nawet taka, która pojawia się na chwilę, jest niezwykle wiarygodna. Nawet sąsiadka Sternów, pewna starsza, lubiąca ploteczki pani, jest opisana w taki sposób, że od razu przyszło mi na myśl: aha! Miałam taką sąsiadkę! Każdy miał, a już na pewno ci, co mieszkają w blokach.

Główne bohaterki polubiłam od razu - przy czym o wiele bardziej przypadła mi do gustu Dżusi - miniaturowa seksbomba, która często działa bez zastanowienia. Jej siostra, Eleonora, z tym swoim zorganizowaniem i perfekcjonizmem wydała mi się nieco... przerażająca. Dziewczyny są ze sobą mocno skonfliktowane, a ja nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ciotka Klara, która je wychowywała, jest osobą chorą psychicznie, która bardzo je skrzywdziła. Przez długi czas nie pałałam do niej sympatią i było mi strasznie żal sióstr, że śmierć rodziców zmusiła je do życia z tą wariatką. Jednak w miarę rozwoju opowieści, sprawa przestała być tak prosta, jak mi się wydawało, a Klara okazała się także być osobą bardzo skrzywdzoną. Nie będę pisać więcej, ale relacje między tą trójką to jeden z najciekawszych punktów powieści.
Oprócz nich, jest też kilka innych ciekawych postaci. Mamy tajemniczego i nieco przerażającego antykwariusza Ramzesa, zegarmistrza Gerda i Matyldę. I choć są to postacie drugoplanowe, także są napisane świetnie i realistycznie.


Autorka świetnie operuje językiem. Czytając tę książkę odpłynęłam. Styl autorki jest niesamowicie plastyczny i literacki, a przy tym zabarwiony nutką ironii. Niektóre sytuacje są napisane z przymrużeniem oka, w innych zaś opis jest śmiertelnie poważny. Język użyty w powieści bardzo mi się podobał i także dzięki niemu historia wciągnęła mnie na maksa. No i te dialogi... Autorka umie w dialogi i to tak, że brzmią one niesamowicie prawdziwie.
Na dodatek Wrocław, zarówno ten współczesny, jak i ten w czasach wojny, opisany jest niezwykle plastycznie, tak, że nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie tego wszystkiego. Momentami czułam się, jakbym naprawdę tam była :)

Podsumowując, polecam tę książkę wszystkim miłośnikom twórczości Marty Kisiel, a także tym, którzy lubią opowieści o poszukiwaczach skarbów, dawno zapomnianych tajemnicach i bolesnych konfliktach rodzinnych. Nie będziecie zawiedzeni.


Komentarze

  1. Yyyyy nie wiedziałem że kiedyś przyznam ale autorka i pewna pani ode mnie ze wsi tak samo mają na imię i nazwisko. Książka nie w moim stylu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie jest jakoś nie po drodze z twórczością tej autorki - w ogóle do mnie nie przemawia, choć próbowałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie po drodze mi z twórczością tej autorki, ale słyszałam o niej wiele dobrego :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że tak! Kiśl jest do polecania, a co jedna książka, to bardziej. "Toń" czytałam niedawno i zapałałam ogromną sympatią :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wstyd mi przyznać, ale jeszcze nie czytałam, a pozostałe książki Ałtorki uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam, ale po Twoje recenzji chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Twórczość tej autorki chcę zacząć od ,,Nomen Omen"!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czyatłam niczego tej autorki, ale opowieść z Wrocławiem w tle mogłabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam tej Pani, jeśli chodzi o polskich autorów to mam jedynie kilku ulubionych i do niech się ograniczam, reszta to książki zagranicznych twórców.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja niestety nie czytałam książek tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam żadnej książki autorstwa Marty Kisiel. I choć recenzja jest świetna, to książka raczej nie dla mnie. Raczej po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wydaje się, że książka powinna mnie zainteresować, chętnie zwrócę na nią uwagę. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dedykacje w książce - barbarzyństwo, czy fajny gest?

Niedługo siostrzeniec mojego Męża będzie miał urodziny - i to nie byle jakie, bo skończy 18 lat! Trochę mieliśmy problem ze znalezieniem prezentu, jednak problem się rozwiązał, kiedy okazało się, że chłopak uwielbia czytać Tolkiena. I że nie czytał jeszcze "Dzieci Hurina" (które ja czytałam dawno temu i polecam). Dobra, książka kupiona, leży i czeka na swoje pięć minut. Uznaliśmy z Mężem, że trzeba napisać w środku jakieś ładne życzenia. Może jakiś cytat? Weszłam na pewną książkową grupę, opisałam sytuacje, poprosiłam o pomoc w znalezieniu fajnego cytatu... i rozpętałam gównoburzę. Dowiedziałam się, że nie wolno bazgrać po książce, że to jest okropny, wręcz barbarzyński zwyczaj! Dyskusja w komentarzach trochę się rozrosła, a ja byłam w szoku, kiedy ją czytałam. Odkąd pamiętam, zawsze kiedy dostawałam w prezencie książkę, w środku, na stronie tytułowej, były napisane życzenia, podpis i data. Swego czasu dostawałam książki przy każdej okazji i od wszystkich, więc troch

Zoe Waxman - Kobiety Holocaustu

Na temat Holocaustu wiemy wiele. Historycy od dawna badają to zjawisko i wydawać by się mogło, że wszystko na ten temat zostało powiedziane. Nie miałam pojęcia, że kobiece doświadczenia Zagłady są pomijane. Jeszcze dzisiaj są badacze, którzy uważają, że rozpatrywanie tych zdarzeń z perspektywy kobiet jest niepotrzebne. Książka Zoe Waxman jest trudną lekturą. Historia Holocaustu jest wstrząsająca, a losy ofiar były przerażające. Autorka udowadnia, że płeć także była czynnikiem ważnym dla nazistów w procesie eksterminacji Żydów. Kobiety w widocznej ciąży, matki małych dzieci, były skazane na śmierć. Kobiety były narażone na gwałt, molestowanie i wykorzystywanie seksualne. Książka jest trafną analizą tego, że kobiece doświadczenia Holocaustu znacznie się różnią od tego, co przeżywali mężczyźni. Książka jest podzielona na kilka rozdziałów. Każdy rozdział jest poświęcony innym momentom - osobny rozdział opisuje życie w gettcie, następny jest o życiu Żydówek w ukryciu, kolejny jest o

Jay Kristoff - Tancerze Burzy

Ostatnio naczytałam się thrillerów, kryminałów, horrorów, nawet trafiły się dwie książki obyczajowe. Dawno nie czytałam dobrej fantastyki i przyznam, że było mi za tym tęskno. Dlatego skuszona pozytywnymi recenzjami sięgnęłam po "Tancerzy Burzy", pierwszy tom serii Wojny Lotosowe. I wiecie co wam powiem? Że warto było poświęcić tej książce czas. Akcja powieści toczy się na wyspach Shima, które powoli umierają pod rządami okrutnego szoguna Yoritomo. Pewnej nocy ten jednak ma wizje, że na grzbiecie arashitory pokona gaijinów. Co z tego, że te stwory to tylko legendy? Szogunowi się nie odmawia, dlatego kiedy królewski łowczy Masaru, otrzymuje takie zadanie, od razu rusza by je wypełnić. Wraz ze swoją córką Yukiko, oraz przyjaciółmi Akihito i Kasumi, wsiadają na pokład Dziecięcia Gromu, by wytropić bestię. "Tancerze Burzy" to bardzo udane połączenie steampunku i japońskiej mitologii. Mamy tu niesamowite machiny, lotostatki, a jednocześnie mamy też samurajów wiern