Przejdź do głównej zawartości

Brandon Sanderson - Elantris

Twórczość Brandona Sandersona znam i bardzo lubię. Do dziś pamiętam jak zarywałam noce przy "Z Mgły Zrodzonym", "Bohaterze Wieków" i "Studni Wstąpienia". Jeśli chodzi o "Elantris" to długo nie miałam okazji przeczytać tej książki. A kiedy w końcu ją kupiłam, to wyczytałam gdzieś, że to najsłabsza powieść Sandersona. Dlatego zwlekałam z lekturą, żeby nie psuć sobie wyrobionej dobrej opinii. Niesłusznie.



Raoden, książe Arelonu, budzi się i odkrywa, że naznaczył go Shaod. Przestał być zwykłym człowiekiem, a stał się Elantryjczykiem. Dziesięć lat temu, oznaczałoby to fakt, że stał się potężną, piękną istotą, której mieszkańcy Arelonu oddawali boską cześć. Jednak teraz, bycie Elantryjczykiem to przekleństwo.

Sarene, księżniczka Teodu, przybywa do Arelonu na swój ślub. Choć jej małżeństwo z Raodenem jest czysto polityczne, ona sama nie może się doczekać, aż pozna swojego przyszłego męża. Niestety, gdy przybywa na miejsce, okazuje się, że ten nie żyje. Na domiar złego kontrakt małżeński i honor, nie pozwalają jej na powrót do domu.

Hrathen jest kapłanem Shu-Dereth. Dostał zadanie od swojego wyrna: musi nawrócić mieszkańców Arelonu, inaczej armie Fjordenu zniszczą ten kraj. Ma na to trzy miesiące.


Kiedy tylko zaczęłam czytać od razu wsiąkłam. Autor umiejętnie kreuje świat przedstawiony, a postacie od razu wzbudzają sympatię. Każda z nich ma swoje własne motywacje, cele i historię. Bardzo polubiłam księcia Raodena. Mimo kiepskiej sytuacji, w jakiej się znalazł, próbuje pomóc sobie i innym, oraz dowiedzieć się co sprawiło, że magia Elantris straciła moc, a Shaod stało się przekleństwem. Jego działania powodują, że część Elantryjczyków zapomina o bólu i tworzy społeczność, starającą się żyć normalnie.

Sama historia jest opisane świetnie i widać, że autor solidnie wszystko zaplanował. Tutaj nie ma żadnych niepotrzebnych scen, każda jest ważna dla fabuły. Nie ma tu też zbyt wiele akcji. Intrygi i polityka zajmują bardzo dużo miejsca. Sarene i dawni przyjaciele Raodena, spiskują przeciwko królowi, Hrathen knuje i snuje własne plany, a Raoden prowadzi swoje badania w Elantris. Jednak wszystkie intrygi zgrabnie się łączą, a całość czyta się z zapartym tchem. Akcji, walk i pojedynków jest w powieści bardzo mało, więc miłośnicy tych rzeczy mogą czuć się nieco zawiedzeni.

Na uwagę zasługuje też samo Elantris. Było to miasto, obdarzone magiczną mocą, zamieszkiwane przez świetliste, potężne istoty. Te istoty chroniły mieszkańców Arelonu - ich magia mogła obronić kraj albo stworzyć żywność. Jednak teraz Elantris upadło - magia przestała działać, a Arelon musi radzić sobie sam. Sanderson świetnie opisał to miejsce. Elantris od samego początku było czymś dziwnym i tajemniczym, podobnie jak jego mieszkańcy. Podobało mi się to, że autor nie odkrył wszystkich kart od razu - nie, nie, Sanderson umiejętnie odsłania kolejne tajemnice, podsycając ciekawość czytelnika. W dodatku magia Aonów, którą powoli odkrywa Raoden, także jest ciekawa. Sanderson kolejny raz stworzył ciekawą wizję magii.

Polecam tę książkę wszystkim miłośnikom fantasy i fanom Sandersona. Jeśli lubicie opowieści gdzie to świat odgrywa główną rolę, gdzie postacie są ludźmi z krwi i kości oraz gdzie spiski i polityka są bardzo ważną częścią historii, to jest powieść dla was.


P.S. Jeszcze kilka słów, o wydaniu, które posiadam - jest to wydanie specjalne. Zawiera sceny usunięte z pierwotnej wersji książki, spis Aonów, oraz ich symbole (niektóre nadawałyby się na tatuaże: jesli ktoś lubi geometryczne wzory) i posłowie autora. Polecam, prawdziwa gratka dla fanów :)



Komentarze

  1. Jeszcze nie miałam okazji spotkać się z tym autorem :) Ale brzmi ciekawie :) A że uwielbiam fantastykę - fanka Wiedzmina - to może kiedyś, jak będzie w bibliotece, to spróbuję :D

    Pozdrawiam!
    Mrs_Bookies
    https://mrsbookiesbooks.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta przygoda czytelnicza jeszcze przede mną, sympatycznie będzie dać się wciągnąć książce, jej klimatowi. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię fantastykę, więc z chęcią sięgnę po tą książkę. Warto poznawać twórczość innych autorów :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię sięgać po książki z gatunku fantasy, jednak kiedy intrygi przeważają nad innymi, bardzo ważnymi dla mnie elementami, może nie być aż tak milusio. Może właśnie z powodu ich nadmiaru i lekkiego zaniedbania pędzącej niczym Kubica akcji, wielu fanów autora postanowiło uznać za jedno z jego najsłabszych dzieł? Przyzwyczaił ich do czegoś innego, a tutaj taka niespodzianka. Nie powiem, pan Sanderson miał prawo napisać coś, co będzie tak jakby „wytchnieniem” od pędzących zdarzeń, lecz dla niektórych ta książka okazała się takim papierowym odpowiednikiem źle przyprawionej zupy.
    Nie znam twórczości tego autora, chociaż od ładnych paru lat próbuję to zmienić. Gdyby jednak – wreszcie – udałoby mi się stanąć z nim „twarzą w twarz”, to raczej sięgnęłabym po coś bardziej dynamicznego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię czytać fantastykę, więc z chęcią sięgnę po tą książkę, gdy tylko trafi w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę w końcu zabrać się za Sandersona, bo aż wstyd go nie znać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam, że mi jakoś do końca nie podpasował... ale z wieloma znanymi pisarzami tak mam (np. Trudi Canavan mnie wynudziła)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wtedy każda książka Ci nie pasuje czy tylko niektóre?

      Usuń
  8. Spodziewam się po tej książce dobrego kawałka fantasy ;)

    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com/2019/03/martwe-dziewczyny.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze że mimo kilku negatywnych opinii które słyszałaś książka pozytywnie Cię zaskoczyła

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dedykacje w książce - barbarzyństwo, czy fajny gest?

Niedługo siostrzeniec mojego Męża będzie miał urodziny - i to nie byle jakie, bo skończy 18 lat! Trochę mieliśmy problem ze znalezieniem prezentu, jednak problem się rozwiązał, kiedy okazało się, że chłopak uwielbia czytać Tolkiena. I że nie czytał jeszcze "Dzieci Hurina" (które ja czytałam dawno temu i polecam). Dobra, książka kupiona, leży i czeka na swoje pięć minut. Uznaliśmy z Mężem, że trzeba napisać w środku jakieś ładne życzenia. Może jakiś cytat? Weszłam na pewną książkową grupę, opisałam sytuacje, poprosiłam o pomoc w znalezieniu fajnego cytatu... i rozpętałam gównoburzę. Dowiedziałam się, że nie wolno bazgrać po książce, że to jest okropny, wręcz barbarzyński zwyczaj! Dyskusja w komentarzach trochę się rozrosła, a ja byłam w szoku, kiedy ją czytałam. Odkąd pamiętam, zawsze kiedy dostawałam w prezencie książkę, w środku, na stronie tytułowej, były napisane życzenia, podpis i data. Swego czasu dostawałam książki przy każdej okazji i od wszystkich, więc troch

Stephen King - Lśnienie

Jack Torrance dostał nową pracę - zostaje dozorca w hotelu Panorama, hotelu położonym wysoko w górach. Niestety jest haczyk - przez kilka miesięcy Jack i jego rodzina muszą wytrzymać w odosobnieniu. Wyprawy do pobliskiego miasta są niemożliwe, gdyż przez śnieg, hotel zostaje odcięty od świata. Z początku jest całkiem spokojnie. Jack, były alkoholik i niespełniony pisarz, zajmuje się dokonczaniem sztuki. Jego żona Wendy zajmuje się ich synem Dannym. A Danny w Panoramie czuje się dziwnie i źle, ma różnego rodzaju niepokojące wizje. Jednak został ostrzezony, że te wizje nie mogą go skrzywdzic. Trzeba tylko zamknąć oczy i odwrócić głowę, a te dziwne rzeczy znikną. Przez jakiś czas to działa... W końcu wizje atakują też Jacka.  Wreszcie ten, opętany przez hotel próbuje zabić swoją rodzinę. "Lśnienie" przez wielu uznawane jest za najlepszy horror Stephena Kinga. Że jest to opowieść o tym jak odosobnieniu wpływa na ludzkie umysły. To też, ale dla mnie... jest to najlepiej w

Heather Morris - Tatuażysta z Auschwitz

Na temat "Tatuażysty z Auschwitz słyszałam bardzo wiele - zarówno pozytywnych, jak i negatywnych opinii. Czytałam także artykuł, w którym wyliczane są różne błędy historyczne, zawarte w tej książce. Mimo wszystko, ciekawiła mnie ta książka, więc kiedy nadarzyła się okazja by ją przeczytać, skorzystałam. Na błędy historyczne nie zwracałam uwagi, bo traktowałam powieść jako fikcję literacką (choć Lale i Gita istnieli naprawdę). Lale Sokołow trafia do obozu w Auschwitz. Jest przerażony tym, co tam zastał, jednak postanawia sobie, że cokolwiek się zdarzy, on przetrwa to piekło. Wkrótce udaje mu się dostać lekką pracę - ma tatuować numery na skórze nowoprzybyłych więźniów. To wtedy poznaje Gitę i zakochuje się w niej. Teraz oboje muszą tylko (albo aż) przeżyć. Taki opis fabuły wystarczy w zupełności. Powieść jest pisana głównie z perspektywy Lalego, dzięki czemu poznajemy obozowy świat jego oczami. Towarzyszymy mu w każdym dniu i kibicujemy, aby nie dał się zabić. Obozowa rzeczy