Przejdź do głównej zawartości

Seriale, które mnie porwały

Wracasz do domu, po ciężkim dniu w pracy i jedyne o czym marzysz, to wykąpać się, zjeść i obejrzeć coś w telewizji. Włączasz odbiornik, a tu takie programy jak: Trudne Sprawy, Szkoła, Ukryta Prawda, jakiś Taniec z Gwiazdami itd. Ja takie programy nazywam odmóżdżacze (zwłaszcza trzy pierwsze tytuły zasługują na tę nazwę). Czasem z nudów, można sobie coś takiego obejrzeć, ale ty akurat masz ochotę na film. Szukasz. Skaczesz z kanału na kanał. Trafiasz na film. Nie, ten leciał tydzień temu, powtarzają. Next. Nie, ten film to gatunek/rodzaj, którego nie trawię. Next. Znowu odmóżdżacz. Next. Znajdujesz coś ciekawego, oglądasz dziesięć minut, a tu reklamy. Przez kolejne piętnaście minut musisz oglądać reklamy leków, środków czystości, środków na potencję, pożyczek. Czasami przerwa na reklamy jest tak długa, że zdążysz wyprowadzić psa, spalić papierosa, pościelić łóżko i zrobić sobie kolacje. Masakra.


Prawda jest taka, że w telewizji nie ma nic ciekawego. O normalnych godzinach lecą same pierdoły, a potem filmy, które były puszczane już milion razy. Ciekawe filmy, lub programy lecą późno wieczorem, albo w nocy.
Dlatego zrezygnowaliśmy z TV i założyliśmy jakiś czas temu Netflixa. Tutaj można znaleźć coś dla siebie, o każdej porze dnia i nocy, bez durnych reklam. I przekonałam się do seriali. Kurcze, nie wiedziałam nawet, że jest tyle ciekawych seriali. W tym poście przedstawię wam kilka z nich, które wciągnęły mnie na maksa i postaram się je krótko opisać. Zapraszam do lektury :)


The Last Kingdom


To serial na podstawie powieści Bernarda Cromwella, która obecnie jest wydawana w Polsce. Nie czytałam książki, jednak serial mnie porwał. Główny bohater to Uthred z Bebbanburga, który jako dziecko, dostaje się do niewoli Wikingów. Obserwujemy jak dorasta i jak staje się jednym z nich. Jednak Uthred chce odzyskać swoje ziemie i aby to zrobić, sprzymierza się z królem Alfredem. To, co podobało mi się w tym serialu, to fakt, że Uthred nie jest postacią łatwą do rozgryzienia. Przez długi czas, nie wiedziałam po czyjej stronie, on tak naprawdę walczy - tak zręcznie Uthred lawiruje między Sasami i Anglikami. Sam Uthred jest świetnie zagrany. Nie podobalo mi się jedynie to, że przez pierwsze dwa sezony, z wyglądu przypominał mi Legolasa :)
Pozostałe postacie także zagrane są świetnie - niektóre wzbudziły moją sympatię, inne nienawiść. Serial jest okropnie wciągający, pełen napięcia i zwrotów akcji. Pierwsze dwa sezony na Netflixie mają polskie tłumaczenie, niestety w trzecim tłumaczenia brak - jednak mnie to nie znięchęciło. Polecam gorąco!

Anne with an E


Zawsze lubiłam Anię z Zielonego Wzgórza - jako dziecko, czytałam książkę kilka razy. Oglądałam też ekranizację. Kiedy dowiedziałam się, że na Netflixie jest Ania w wersji serialowej, musiałam obejrzeć. Pierwszy sezon - petarda, mimo widocznych różnic, serial oglądało się świetnie. W dodatku tutaj Ania została przedstawiona jako dziecko, które doświadczyło wiele złego, walczące z demonami przeszłości i straumatyzowane. I powiem wam, że zostało to pokazane świetnie. Aktorzy wykonali kawał dobrej roboty - medal szczególnie należy się młodziutkiej Amybeth McNulthy, gdyż świetnie udźwignęła tak trudną rolę. Jeśli chodzi o drugi sezon, to było trochę gorzej: dwa pierwsze odcinki były nudne jak flaki z olejem, na szczęście potem serial wrócił na właściwe tory. Anne with an E to serial, który ukazuje brutalność tamtych czasów, nie jest przesłodzony i porusza wiele zadziwiająco współczesnych problemów. Na Netflixie są dwa sezony. Z niecierpliwością czekam na trzeci.

Stranger Things



O tym serialu słyszałam wiele dobrych opinii. Akcja pierwszego sezonu rozgrywa się w roku 1983 w małym miasteczku Hawkins, w którym dochodzi do dziwnych wydarzeń po zaginięciu chłopca Willa Byersa. Mnie osobiście ten serial wciągnął od razu. To jak cała historia się rozkręcała, to jak powoli uchylano rąbka tajemnicy, sprawiało, że nie mogłam się oderwać. Klimat tego serialu jest nie do podrobienia. W dodatku powiem też, że było kilka scen, przy których się wystraszyłam, a to nieczęsto się zdarza. Na Netflixie są dwa sezony, trzeci będzie w wakacje. Polecam wszystkim miłośnikom filmów o paranormalnych wydarzeniach.

Altered Carbon


Jeśli lubicie sciencie fiction, ten serial powinien się wam spodobać. Mamy tutaj świat przyszłości, gdzie ludzka świadomość jest zapisywana w wersji cyfrowej i można ją przenosić z ciała do ciała. Dopóki cyfrowy zapis działa, śmierć nie kończy twojego istnienie. Główny bohater, Takeshi Kovacs, którego umysł był uwięziony w lodzie musi rozwikłać sprawę morderstwa.
Serial to luźna adaptacja powieści Richarda K. Morgana. Książki nie czytałam, więc nie mogę porównać jej z serialem, jednak sam serial mi się podobał. Intrygujący, momentami trzymający w napięciu, dający do myślenia. Postacie są bardzo dobrze zagrane i wzbudzają emocje. No i ten futurystyczny świat, przesycony technologią. Bardzo przyjemnie się ogląda. Jednak nie chciałabym żyć w świecie przedstawionym w tym serialu, w świecie gdzie biedni jak zwykle mają pod górkę, a bogaci mogą żyć wiecznie - i to dosłownie.


To tyle, przynajmniej na razie. Z pewnością pojawi się więcej postów na temat moich ulubionych seriali z Netflixa. A wy co lubicie oglądać? Zapraszam do dyskusji w komentarzach, a jeśli możecie mi coś polecić, to będę bardzo wdzięczna :)


Komentarze

  1. Aktualnie oglądam Grę o tron. Z twojej listy znam jedynie Anie

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądam seriali, a telewizja służy mi tylko do oglądania skoków narciarskich (zaraz kwalifikacje w Planicy) jednak tę Anię z Zielonego Wzgórza kiedyś obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam Netflixa i może dobrze, bo i tak mam mało czasu na inne rzeczy :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Stranger things uwielbiam i jeżeli tak Ci się podobał, to polecam książkę, którą inspirowali się twórcy, czyli "Letnią noc" Simmonsa, niedawno skończyłam i świetna jest <3 No i historia jest jednak inna, więc nudzić się nie będziesz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niebardzo lubię oglądać seriale, chociaż stranger things jakiś czas temu zaczęłam i zamierzam do tego wrócić w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obiecuję sobie, że w wakacje poświęcę czas nie tylko na czytanie książek, ale również na oglądanie seriali, sporo mam do nadrobienia. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaciekawiłaś mnie serialem o Wikingach. Lubię taka tematykę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Żadnego z przytoczonych seriali nie ogladalam, chociaz o Anne with E i Stranger Things slyszałam. Od jakiegoś pol roku też mam konto z Netflixie z tego samego powodu. Z seriali, które póki co obejrzałam to podobał mi się The Crown, Atypowy, You, Maniac i polski 1983.

    kuferkulturalny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja swojego czasu byłam uzależniona od ,,Plotkary" ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Skoro "Stranger Things" cię porwalo, to gorąco polecam Ci jeszcze "Dark" ❤️ również od Netflixa.

    OdpowiedzUsuń
  12. Znam dwa na cztery, także dziękuję za ciekawe pomysły na spędzenie kolejnych kilku wieczorów :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Faktycznie serial Stranger Things jest super! Dziękuję za polecenie! Właśnie dzisiaj zacznę już drugi sezon <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dedykacje w książce - barbarzyństwo, czy fajny gest?

Niedługo siostrzeniec mojego Męża będzie miał urodziny - i to nie byle jakie, bo skończy 18 lat! Trochę mieliśmy problem ze znalezieniem prezentu, jednak problem się rozwiązał, kiedy okazało się, że chłopak uwielbia czytać Tolkiena. I że nie czytał jeszcze "Dzieci Hurina" (które ja czytałam dawno temu i polecam). Dobra, książka kupiona, leży i czeka na swoje pięć minut. Uznaliśmy z Mężem, że trzeba napisać w środku jakieś ładne życzenia. Może jakiś cytat? Weszłam na pewną książkową grupę, opisałam sytuacje, poprosiłam o pomoc w znalezieniu fajnego cytatu... i rozpętałam gównoburzę. Dowiedziałam się, że nie wolno bazgrać po książce, że to jest okropny, wręcz barbarzyński zwyczaj! Dyskusja w komentarzach trochę się rozrosła, a ja byłam w szoku, kiedy ją czytałam. Odkąd pamiętam, zawsze kiedy dostawałam w prezencie książkę, w środku, na stronie tytułowej, były napisane życzenia, podpis i data. Swego czasu dostawałam książki przy każdej okazji i od wszystkich, więc troch

Jay Kristoff - Tancerze Burzy

Ostatnio naczytałam się thrillerów, kryminałów, horrorów, nawet trafiły się dwie książki obyczajowe. Dawno nie czytałam dobrej fantastyki i przyznam, że było mi za tym tęskno. Dlatego skuszona pozytywnymi recenzjami sięgnęłam po "Tancerzy Burzy", pierwszy tom serii Wojny Lotosowe. I wiecie co wam powiem? Że warto było poświęcić tej książce czas. Akcja powieści toczy się na wyspach Shima, które powoli umierają pod rządami okrutnego szoguna Yoritomo. Pewnej nocy ten jednak ma wizje, że na grzbiecie arashitory pokona gaijinów. Co z tego, że te stwory to tylko legendy? Szogunowi się nie odmawia, dlatego kiedy królewski łowczy Masaru, otrzymuje takie zadanie, od razu rusza by je wypełnić. Wraz ze swoją córką Yukiko, oraz przyjaciółmi Akihito i Kasumi, wsiadają na pokład Dziecięcia Gromu, by wytropić bestię. "Tancerze Burzy" to bardzo udane połączenie steampunku i japońskiej mitologii. Mamy tu niesamowite machiny, lotostatki, a jednocześnie mamy też samurajów wiern

Melinda Salisbury - Córka Zjadaczki Grzechów

Młodziutka Twylla, to osoba której boją się wszyscy w całym Lormere. Jest ona Daunen Wcieloną, boginią o ognistych włosach i trującym dotyku. Mieszka na zamku królewskim i choć jest otoczona luksusem, odczuwa wielką samotność. Wkrótce poznaje Liefa, który ma być jej nowym strażnikiem - i zakochuje się w nim z wzajemnością. Jednak co zrobić, skoro nie może go nawet dotknąć? Bardzo mi się podobał pomysł na powieść, historia Lormere, a także wiara mieszkańców tego królestwa. Obrzęd Zjadania Grzechów jest bardzo ważny i dzięki niemu dusza zmarłego może odzyskać spokój. Z zaciekawieniem czytałam wszelkie wzmianki na temat tego obrzędu i innych rzeczy związanych z wiarą Lormere. Świat stworzony przez autorkę ma rozmach, w dodatku jest logiczny i starannie rozbudowany. Autorka wykonała kawał dobrej roboty. Sama historia także okazała się interesująca. Jednak muszę was ostrzec: "Córka Zjadaczki Grzechów" to powieść fantasy, jednak magii, smoków i innych rzeczy typowych dla teg