Przejdź do głównej zawartości

Madeline Miller - Kirke

Kirke jest córką tytana Heliosa i nimfy Perseidy. Niestety, mimo boskiego pochodzenia, ona sama boskoscia nie grzeszy. Ma głos jak smiertelniczka i nie posiada żadnych mocy, co sprawia, że nikt nie traktuje jej poważnie - nawet jej własny ojciec. A kiedy po wielu, wielu latach, Kirke odkrywa co potrafi, jest to źródłem jej kłopotów i powodem wygnania. Kirke ląduje na wyspie Ajaja i tam spędza kolejne stulecia.


To tyle, jeśli chodzi o fabułę powieści Madeline Miller "Kirke", która garściami czerpie z greckiej mitologii. Na temat samej książki słyszałam wiele pochwał rok temu. Te pochwały głównie dotyczyły... okładki. Słuszne, gdyż ta naprawdę jest piękna i cieszy oko. Ci, którzy lubią mieć ładne książki na półce, będą zadowoleni.

Jeśli zaś chodzi o samą historię, to tu niestety jest trochę gorzej. Tytułowa Kirke to fajtłapa, wiecznie użalająca się nad sobą i pozwalająca, by rzeczy działy się bez jej udziału. Brakowało tylko, by dziewczyna zaczęła przepraszać, że żyje. W momencie, gdy Kirke odkryła swoje moce, historia zaczęła nabierać barw, ale potem było zesłanie na Ajaję i koniec... Dopiero przybycie Odyseusza sprawiło, że coś zaczęło się dziać.
Jednak muszę przyznać, że ta książka napisana jest pięknym językiem. Każde zdanie chłonęłam z przyjemnością, rozkoszowałam się nim. Autorka potrafi świetnie władać słowem - gdyby nie to, książka znudziłaby mnie o wiele wcześniej. Bardzo podobał mi się motyw odkrywania mocy przez Kirke, oraz oswajanie wyspy, jednak po jakimś czasie zaczęłam zastanawiać się, kiedy wydarzy się tu coś konkretnego. Dopiero przybycie Odyseusza sprawiło, że zaczęłam czytać te książkę z większym zainteresowaniem.

To nie jest tak, że  żałuję czasu spędzonego z tą książką. "Kirke" to świetnie napisana powieść, a fani greckiej mitologii na pewno będą zadowoleni. Przemiana Kirke także została ukazana przekonująco, jednak mnie w pewnym momencie książka zaczęła się dłużyć. Kirke jest niezdecydowana, pozwala by rzeczy działy się bez jej udziału i zaczęło mnie to irytować. Ja wiem - została wygnana i nie mogła opuścić Ajai, więc siłą rzeczy sytuacja ją do tego zmusiła. Jednak ja widzę w tej książce nieco zmarnowany potencjał. A szkoda.

Nie polecam i nie odradzam. Sami zdecydujcie, czy przeczytacie. Mnie się ta powieść podobała, ale spodziewałam się czegoś lepszego.

Komentarze

  1. Słyszałam o tej książce mnóstwo opinii podobnych do twojej. Szkoda, że wnętrze nie jest równie piękne co okładka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie trafiłaś na fankę mitologii greckiej i ta książka już jest na mojej liście do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla fanow greckiej mitologii to ksiazka idealna :)

      Usuń
  3. To niestety nie moje klimaty, mimo że okładka mi się szalenie podoba i kiedyś bym się na nią rzuciła i ją pochłonęła, to ostatnio nie są mi bliskie tego typu książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tę książkę, była ciekawa ale szału nie było ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tę książkę pożyczoną od koleżanki już od dłuższego czasu i nie mogę się zebrać, żeby ją przeczytać. Nie podobają mi się takie bohaterki, jak opisywałaś D: myślę, że Kirke mogłaby mnie irytować. Jednak ten język bardzo do mnie przemawia. Kiedyś na pewno sięgnę, bo w końcu będę musiała oddać książkę haha.
    Pozdrawiam.
    http://demoniczne-ksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ciągnie mnie. Okładka faktycznie piekna, ale książka nie kusi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dedykacje w książce - barbarzyństwo, czy fajny gest?

Niedługo siostrzeniec mojego Męża będzie miał urodziny - i to nie byle jakie, bo skończy 18 lat! Trochę mieliśmy problem ze znalezieniem prezentu, jednak problem się rozwiązał, kiedy okazało się, że chłopak uwielbia czytać Tolkiena. I że nie czytał jeszcze "Dzieci Hurina" (które ja czytałam dawno temu i polecam). Dobra, książka kupiona, leży i czeka na swoje pięć minut. Uznaliśmy z Mężem, że trzeba napisać w środku jakieś ładne życzenia. Może jakiś cytat? Weszłam na pewną książkową grupę, opisałam sytuacje, poprosiłam o pomoc w znalezieniu fajnego cytatu... i rozpętałam gównoburzę. Dowiedziałam się, że nie wolno bazgrać po książce, że to jest okropny, wręcz barbarzyński zwyczaj! Dyskusja w komentarzach trochę się rozrosła, a ja byłam w szoku, kiedy ją czytałam. Odkąd pamiętam, zawsze kiedy dostawałam w prezencie książkę, w środku, na stronie tytułowej, były napisane życzenia, podpis i data. Swego czasu dostawałam książki przy każdej okazji i od wszystkich, więc troch

Jay Kristoff - Tancerze Burzy

Ostatnio naczytałam się thrillerów, kryminałów, horrorów, nawet trafiły się dwie książki obyczajowe. Dawno nie czytałam dobrej fantastyki i przyznam, że było mi za tym tęskno. Dlatego skuszona pozytywnymi recenzjami sięgnęłam po "Tancerzy Burzy", pierwszy tom serii Wojny Lotosowe. I wiecie co wam powiem? Że warto było poświęcić tej książce czas. Akcja powieści toczy się na wyspach Shima, które powoli umierają pod rządami okrutnego szoguna Yoritomo. Pewnej nocy ten jednak ma wizje, że na grzbiecie arashitory pokona gaijinów. Co z tego, że te stwory to tylko legendy? Szogunowi się nie odmawia, dlatego kiedy królewski łowczy Masaru, otrzymuje takie zadanie, od razu rusza by je wypełnić. Wraz ze swoją córką Yukiko, oraz przyjaciółmi Akihito i Kasumi, wsiadają na pokład Dziecięcia Gromu, by wytropić bestię. "Tancerze Burzy" to bardzo udane połączenie steampunku i japońskiej mitologii. Mamy tu niesamowite machiny, lotostatki, a jednocześnie mamy też samurajów wiern

Melinda Salisbury - Córka Zjadaczki Grzechów

Młodziutka Twylla, to osoba której boją się wszyscy w całym Lormere. Jest ona Daunen Wcieloną, boginią o ognistych włosach i trującym dotyku. Mieszka na zamku królewskim i choć jest otoczona luksusem, odczuwa wielką samotność. Wkrótce poznaje Liefa, który ma być jej nowym strażnikiem - i zakochuje się w nim z wzajemnością. Jednak co zrobić, skoro nie może go nawet dotknąć? Bardzo mi się podobał pomysł na powieść, historia Lormere, a także wiara mieszkańców tego królestwa. Obrzęd Zjadania Grzechów jest bardzo ważny i dzięki niemu dusza zmarłego może odzyskać spokój. Z zaciekawieniem czytałam wszelkie wzmianki na temat tego obrzędu i innych rzeczy związanych z wiarą Lormere. Świat stworzony przez autorkę ma rozmach, w dodatku jest logiczny i starannie rozbudowany. Autorka wykonała kawał dobrej roboty. Sama historia także okazała się interesująca. Jednak muszę was ostrzec: "Córka Zjadaczki Grzechów" to powieść fantasy, jednak magii, smoków i innych rzeczy typowych dla teg