Miałam plan na pierwszy wpis w tym roku. Miał być wesoły, pełen optymizmu i w ogóle. I co z tego wyszło? A gówno. Bo ten wpis jest zupełnie o czym innym niż to, co planowałam.
Dziś będzie o toksycznych ludziach.
Macie czasem tak, że w obecności niektórych ludzi czujecie się źle? Że kiedy się z nimi widzicie, to marzycie tylko o tym, żeby ten koszmar się skończył? Ja tak mam, kiedy spotykam pewną osobę. Choć byłam już wcześniej uprzedzona o jej wizycie, kiedy do tego doszło, z nerwów rozbolał mnie brzuch. Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Czułam się jak zwierzę, zamknięte w klatce, myślące tylko o ucieczce. Cała moja pewność siebie uleciała jak pył.
Nie to, żebym miała jej dużo. Wręcz przeciwnie - mam mówiąc brzydko, pewne zjebane cechy charakteru, które utrudniają mi życie. Jedną z tych cech jest nieśmiałość. I tak jest lepiej niż było, ale bywa, że boję się odezwać do ludzi. Nie jestem też typem osoby, która zawsze potrafi odpyskować, czy bronić swoich racji. Brak mi pewności siebie. Walczę z tym od lat, ale utrudnia mi to życie jak cholera.
To nie jest fajne.
I wtedy pojawia się ktoś toksyczny, ktoś, kogo można określić mianem wampira energetycznego i to wszystko co opisałam wcześniej tylko się potęguje. Jeśli możesz się odciąć od kogoś takiego, to fajnie. Gorzej, jeśli to ktoś z rodziny. Tak jak u mnie. Mam to szczęście, że tę osobę widuję tylko raz w roku, lecz mimo wszystko - to są nerwy.
I nadal nie wiem jak z tym walczyć.
Dziś będzie o toksycznych ludziach.
Macie czasem tak, że w obecności niektórych ludzi czujecie się źle? Że kiedy się z nimi widzicie, to marzycie tylko o tym, żeby ten koszmar się skończył? Ja tak mam, kiedy spotykam pewną osobę. Choć byłam już wcześniej uprzedzona o jej wizycie, kiedy do tego doszło, z nerwów rozbolał mnie brzuch. Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Czułam się jak zwierzę, zamknięte w klatce, myślące tylko o ucieczce. Cała moja pewność siebie uleciała jak pył.
Nie to, żebym miała jej dużo. Wręcz przeciwnie - mam mówiąc brzydko, pewne zjebane cechy charakteru, które utrudniają mi życie. Jedną z tych cech jest nieśmiałość. I tak jest lepiej niż było, ale bywa, że boję się odezwać do ludzi. Nie jestem też typem osoby, która zawsze potrafi odpyskować, czy bronić swoich racji. Brak mi pewności siebie. Walczę z tym od lat, ale utrudnia mi to życie jak cholera.
To nie jest fajne.
I wtedy pojawia się ktoś toksyczny, ktoś, kogo można określić mianem wampira energetycznego i to wszystko co opisałam wcześniej tylko się potęguje. Jeśli możesz się odciąć od kogoś takiego, to fajnie. Gorzej, jeśli to ktoś z rodziny. Tak jak u mnie. Mam to szczęście, że tę osobę widuję tylko raz w roku, lecz mimo wszystko - to są nerwy.
I nadal nie wiem jak z tym walczyć.
Wydaje mi się, że po części Cię rozumiem. Sama jestem nieśmiała może z lekka wyobcowana, nawiązanie znajomości przychodzi mi z ogromnym trudem i ciężko mi jest przekazać swoje zdanie i racje bo zwyczajnie wole się wycofać. Wydaje mi się, że walczę z tym każdego dnia i niby jest lepiej, ale jak przyjdzie co do czego to jednak się cofam. Co prawda chyba nie mam takiej toksycznej osoby, ale mam takie które mnie odmóżdżają i cholernie irytują nie umiem z nimi rozmawiać, a czasem muszę i później nie wiem jak odreagować ;/
OdpowiedzUsuń