Przejdź do głównej zawartości

Dariusz Domagalski - Vlad Dracula

O Vladzie Draculi słyszał chyba każdy. Większość kojarzy go z wampirem, co wcale mnie nie dziwi. Dzięki powieści Brama Stokera, a następnie licznym filmom, wielu ludzi kiedy słyszy to imię, ma przed oczami postać krwiopijcy z długimi kłami. Ja też, przyznaję bez bicia.

Vlad Dracula istniał naprawdę i nie był wampirem. Rządził na Wołowszczyźnie, a jego okrucieństwo na stałe zapisało się w annałach historii. I o takim Draculi pisze Dariusz Domagalski.


Janos Lechoczky, kapitan Czarnych Legionów dostaje od króla bardzo ważną misję - ma ruszyć na Wołowszczyznę i obserwować tamtejszego hospodara Vlada Dracule. Ma ocenić czy jest on godny tego, by poprowadzić krucjatę przeciwko Imperium Osmańskiemu. Wokół hospodara krąży wiele straszliwych opowieści, co bardzo intryguje Janosa. Wreszcie kapitan poznaje Draculę. Razem walczą z wojskami sułtana, a Janos widzi, że opowieści o brutalności hospodara nie są przesadzone.

Nigdy nie byłam orłem z historii i raczej nigdy już nie będę. Nigdy też nie lubiłam powieści historycznych. Jednak książka Dariusza Domagalskiego wciągnęła mnie niemal od pierwszej strony. Dawno nie czytałam czegoś gdzie ciągle jest akcja! Tutaj cały czas się coś dzieje i nie nudziłam się ani razu. Bitwy, pojedynki, poscigi, to wszystko tutaj znajdziesz. Na dodatek opisane tak, że czyta się to szybko.

Dwoje głównych bohaterów: Janos i Dracula zainteresowało mnie od razu. Janos jest młodym rycerzem, honorowym i pełnym ideałów. Polubiłam go od samego początku, a to, że opowieść jest pisana z jego perspektywy uważam za strzał w dziesiątkę. Dzięki temu autor mógł przedstawić Draculę w interesujący sposób.


Bo to właśnie Vlad Dracula jest tutaj najciekawszą postacią. Jest tajemniczy, okrutny i nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Rządzi Wołowszczyzną twardą ręką. Na jego temat krążą mrożące krew w żyłach opowieści - jedni twierdzą, że był uczniem samego diabła, inni twierdzą, że to wampir. Te opowieści, a potem to jak autor je dementuje, podobały mi się najbardziej. To pokazuje jak w tamtych czasach powstawały mroczne i straszliwe legendy. Bardzo mi się podobało to zestawienie Draculi z legend i Draculi prawdziwego - nieustraszonego wojownika, czlowieka z krwi i kości, który walczy ramię w ramię ze swoimi żołnierzami i prócz strachu, wzbudza w ludziach także i podziw.


Cała powieść jest napisana bardzo ładnym, lekko stylizowanym językiem. Czyta się to szybko, a opisy są bardzo plastyczne i obrazowe. Dużo jest też scen walk, na szczęście są one napisane tak, że nie mogłam się oderwać. Jest też sporo opisów okrucieństwa Vlada Draculi. Tak, powieść w niektórych momentach jest bardzo brutalna, jednak nic dziwnego - w końcu jest to książka o człowieku, którego już wtedy uważano za potwora w ludzkiej skórze. Na szczęście autor nie przesadza i nie epatuje brutalnością bez potrzeby. Wszystko jest tu wyważone i podane ze smakiem. Także stylizacja, którą posługują się bohaterowie w dialogach nie przeszkadzała mi w ogóle. Wręcz przeciwnie.

Jak już wspomniałam, orłem z historii nie jestem, więc nie jestem w stanie wskazać historycznych nieścisłości. Wiem, że Vlad Dracula istniał, wiem że miał brata Radu i że razem byli w tureckiej niewoli. I w sumie to mi wystarczy. Jednak dla bardziej zainteresowanych autor zamieścił na końcu książki mnóstwo ciekawych przypisów.

Powieść Dariusza Domagalskiego polecam wszystkim którzy lubią książki historyczno-przygodowe. Akcji jest tu dużo i z pewnością nie będziecie się nudzić. To, ciekawi bohaterowie i historia sprawi, że z pewnością przeczytacie te książkę z przyjemnością.

Komentarze

  1. Zapowiada się baaardzooo interesująco,a ja jako miłośniczka powieści historycznych sięgnę po tę pozycję przy najbliższej okazji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo jestem ciekawa tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I choć sama postać w tej książce jest ciekawa, tak wiem, że fabuła niespecjalnie, by mnie wciągnęła. Wiem, że nie lubię książek na takie tematy, bo w pewnym momencie stają się za długie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze warto sprobowac, moze tym razem bedzie inaczej:)

      Usuń
  4. Wydaje mi się, że nie słyszałam o tej książce, a Draculę lubię...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też nie jestem miłośniczką powieści historycznych, ale nad tą książką chyba się zastanowię bo główna postać mnie intryguje :) pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie moje klimaty, aczkolwiek postać wydaje się być ciekawa

    OdpowiedzUsuń
  7. Powieść Stokera mocno się mija z prawdą. Nawet zamek w którym rzekomo mieszkał Dracula znajduje się zupełnie gdzieś indziej niż faktyczna siedziba .

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla miłośników gatunku, fajna propozycja.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytalam powieści Stokera, ale wiem ze od prawdziwego Draculi wziął on tylko imię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa recenzja. Jednak ksiażka nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajna książka! W sam raz do zwiedzania Rumunii

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow! Nigdy nie słyszałam tej historii! Koniecznie muszę zapoznać się z tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapisuję na swojej liście książek do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja dla odmiany lubię powieści historyczne, przynajmniej od czasu do czasu. Tym bardziej mnie zaciekawiłaś, bo nie ukrywam, że patrząc na okładkę miałam takie "meh, kolejna wersja mitu o wampirze"... natomiast o losach faktycznego Vlada chętnie poczytam. Będę się za tą książką rozglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawie, podoba mi się wgląd na tą tematykę taki bardziej kulturowy :) Tylko, że myślałam że Drakula jest z Rumuni, nie Białorusi.. sama już nie wiem haha
    Zapraszam! www.zuzu-zuzannaxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Z historią mam tak samo jak i ty, ale ciężko mi sobie wyobrazić, że Dracula nie ma kłów i nie pije krwi :D Zapisuje sobie ten tytuł ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. U mnie z powieściami historycznymi jest tak, że nie ważne jak bardzo mnie wciągną, kiedy odłożę książkę, nie mam ochoty już po nią sięgnąć. Nie wiem czemu tak się dzieje, ale ro zdecydowanie nie mój gatunek :(

    Pozdrawiam i zapraszam:
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
  18. Jaka pozytywna recenzja, aż nie zachęciłaś do przeczytania :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Książka nie w moim stylu, ale recenzja mnie zaciekawiles ��

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dedykacje w książce - barbarzyństwo, czy fajny gest?

Niedługo siostrzeniec mojego Męża będzie miał urodziny - i to nie byle jakie, bo skończy 18 lat! Trochę mieliśmy problem ze znalezieniem prezentu, jednak problem się rozwiązał, kiedy okazało się, że chłopak uwielbia czytać Tolkiena. I że nie czytał jeszcze "Dzieci Hurina" (które ja czytałam dawno temu i polecam). Dobra, książka kupiona, leży i czeka na swoje pięć minut. Uznaliśmy z Mężem, że trzeba napisać w środku jakieś ładne życzenia. Może jakiś cytat? Weszłam na pewną książkową grupę, opisałam sytuacje, poprosiłam o pomoc w znalezieniu fajnego cytatu... i rozpętałam gównoburzę. Dowiedziałam się, że nie wolno bazgrać po książce, że to jest okropny, wręcz barbarzyński zwyczaj! Dyskusja w komentarzach trochę się rozrosła, a ja byłam w szoku, kiedy ją czytałam. Odkąd pamiętam, zawsze kiedy dostawałam w prezencie książkę, w środku, na stronie tytułowej, były napisane życzenia, podpis i data. Swego czasu dostawałam książki przy każdej okazji i od wszystkich, więc troch

Jay Kristoff - Tancerze Burzy

Ostatnio naczytałam się thrillerów, kryminałów, horrorów, nawet trafiły się dwie książki obyczajowe. Dawno nie czytałam dobrej fantastyki i przyznam, że było mi za tym tęskno. Dlatego skuszona pozytywnymi recenzjami sięgnęłam po "Tancerzy Burzy", pierwszy tom serii Wojny Lotosowe. I wiecie co wam powiem? Że warto było poświęcić tej książce czas. Akcja powieści toczy się na wyspach Shima, które powoli umierają pod rządami okrutnego szoguna Yoritomo. Pewnej nocy ten jednak ma wizje, że na grzbiecie arashitory pokona gaijinów. Co z tego, że te stwory to tylko legendy? Szogunowi się nie odmawia, dlatego kiedy królewski łowczy Masaru, otrzymuje takie zadanie, od razu rusza by je wypełnić. Wraz ze swoją córką Yukiko, oraz przyjaciółmi Akihito i Kasumi, wsiadają na pokład Dziecięcia Gromu, by wytropić bestię. "Tancerze Burzy" to bardzo udane połączenie steampunku i japońskiej mitologii. Mamy tu niesamowite machiny, lotostatki, a jednocześnie mamy też samurajów wiern

Melinda Salisbury - Córka Zjadaczki Grzechów

Młodziutka Twylla, to osoba której boją się wszyscy w całym Lormere. Jest ona Daunen Wcieloną, boginią o ognistych włosach i trującym dotyku. Mieszka na zamku królewskim i choć jest otoczona luksusem, odczuwa wielką samotność. Wkrótce poznaje Liefa, który ma być jej nowym strażnikiem - i zakochuje się w nim z wzajemnością. Jednak co zrobić, skoro nie może go nawet dotknąć? Bardzo mi się podobał pomysł na powieść, historia Lormere, a także wiara mieszkańców tego królestwa. Obrzęd Zjadania Grzechów jest bardzo ważny i dzięki niemu dusza zmarłego może odzyskać spokój. Z zaciekawieniem czytałam wszelkie wzmianki na temat tego obrzędu i innych rzeczy związanych z wiarą Lormere. Świat stworzony przez autorkę ma rozmach, w dodatku jest logiczny i starannie rozbudowany. Autorka wykonała kawał dobrej roboty. Sama historia także okazała się interesująca. Jednak muszę was ostrzec: "Córka Zjadaczki Grzechów" to powieść fantasy, jednak magii, smoków i innych rzeczy typowych dla teg