Byłam ostatnio zmuszona odwiedzić szpital. Sytuacja nagła, więc po prostu wzięłam torebkę i pojechałam. W czasie przedłużającego się czekania, znalazłam w telefonie ebooka - Harry Potter i przeklęte dziecko. Zaczęłam czytać i powiem wam, że lektura poszła bardzo szybko.
Dziewietnaście lat po ostatecznym pokonaniu Voldemorta, Harry i Ginny Potterowie wychowują dzieci. Niestety, młodszy syn Albus, nie dogaduje się z ojcem.
Tymczasem Harry od jakiegoś czasu ma dziwne i złe sny. W dodatku boli go blizna, co nie wróży dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że od śmierci Voldemorta, nie zdarzyło się to ani razu. Coś złego wisi w powietrzu...
Tyle fabuły. Teraz najważniejsze - ta książka nie jest powieścią. Jest to scenariusz sztuki, która pierwszy została wystawiona na londyńskim West Endzie w lipcu 2016 roku. Wiem, że w związku z tym spektaklem rozpętała się niezła burza, bo aktorka grająca Hermionę była czarna. Cóż, mnie to osobiście jest obojętne i nie zamierzam się rozpisywać na ten temat.
Wróćmy do scenariusza. Powiem wam, że czytało się go świetnie. J.K. Rowling i współautorom udało się zachować klimat siedmioksiągu. Umiejętnie pociągnęli akcje naprzód i zgrabnie połączyli ją z resztą historii. Bardzo podobały mi się postacie - podobał mi się motyw, że syn Pottera, najsłynniejszego Gryfona został przydzielony do... Slytherinu. Mało tego: Albus zaprzyjaźnia się ze Scorpiusem Malfoyem. Przy czym jest to przyjaźń prawdziwa: jeden za drugim skoczyłby w ogień, niestety inni jej nie akceptują, łącznie z Harrym.
Albusowi Potterowi bardzo ciąży sława, jaka towarzyszy jego ojcu. Ciąży mu to, że wszyscy porównują go z nim. Sam przy tym pragnie dokonać czegoś wielkiego, co powoduje kłopoty.
Bardzo polubiłam też Scorpiusa. Chłopiec ten jest odrzucany przez innych z powodu okropnych plotek, jakie krążą na jego temat. Jednak, mimo pochodzenia, nie jest zły i zepsuty: wręcz przeciwnie.
Mamy też inne znane postacie. Jest Ron i Hermiona, jest Ginny, jest Draco Malfoy... właśnie. Przy tym ostatnim, odniosłam wrażenie, że autorzy starają się go wybielić. Owszem, Malfoy nadal pozostał wredny, nadal nie znosi Pottera, lecz przy tym jest kochającym ojcem (to nie jest złe) i przyznaje, że zazdrościł Potterowi przyjaciół - a to już mi nieco zgrzytało. Nie będę pisać więcej, bo musiałabym spoilerować. Zdaje sobie sprawę, że część zachowania podyktowana jest jego troską i miłością do syna, jednak i tak odniosłam wrażenie, że autorzy próbują go wybielić.
Mamy także nowe postacie. Jedna przy tym odegra bardzo ważną rolę w całej historii.
Podoba mi się też motyw zabawy przeszłością i tu widzimy, że każda próba jej zmiany, ma swoje skutki w przyszłości. I my obserwujemy te skutki, a przy tym widzimy, że niestety... przeszłości, nawet złej nie da się zmienić. I że to właśnie ona nas kształtuje.
Podoba mi się nawiązywanie do książek i wspomnienia kilku ważnych scen z siedmioksiągu. Także i tutaj, te sceny odgrywają wielką rolę.
Mamy tu wiele magii, przyjaźń, miłość i poświęcenie. Kiedy to czytałam, w głowie wyświetlał mi się film (och, dobry byłby film na podstawie tego). Trochę przeszkadzał mi fakt, że to nie jest powieść, lecz dzięki temu mogłam przeczytać całość w niecałe sześć godzin. Ogólnie polecam wszystkim fanom Harrego Pottera, którzy chcą powrócić do magicznego świata, wykreowanego przez Rowling. Mnie, ta historia pozwoliła zapomnieć o tym, że zamiast leżeć pod ciepłym kocem, spędzam wieczór w szpitalnej poczekalni. Przeczytałam i nie żałuję.
P.S. Ze mną wszystko dobrze, w szpitalu byłam jako tłumacz i osoba towarzysząca. Z osobą, której towarzyszyłam, też już wszystko dobrze :)
Dziewietnaście lat po ostatecznym pokonaniu Voldemorta, Harry i Ginny Potterowie wychowują dzieci. Niestety, młodszy syn Albus, nie dogaduje się z ojcem.
Tymczasem Harry od jakiegoś czasu ma dziwne i złe sny. W dodatku boli go blizna, co nie wróży dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że od śmierci Voldemorta, nie zdarzyło się to ani razu. Coś złego wisi w powietrzu...
Tyle fabuły. Teraz najważniejsze - ta książka nie jest powieścią. Jest to scenariusz sztuki, która pierwszy została wystawiona na londyńskim West Endzie w lipcu 2016 roku. Wiem, że w związku z tym spektaklem rozpętała się niezła burza, bo aktorka grająca Hermionę była czarna. Cóż, mnie to osobiście jest obojętne i nie zamierzam się rozpisywać na ten temat.
Wróćmy do scenariusza. Powiem wam, że czytało się go świetnie. J.K. Rowling i współautorom udało się zachować klimat siedmioksiągu. Umiejętnie pociągnęli akcje naprzód i zgrabnie połączyli ją z resztą historii. Bardzo podobały mi się postacie - podobał mi się motyw, że syn Pottera, najsłynniejszego Gryfona został przydzielony do... Slytherinu. Mało tego: Albus zaprzyjaźnia się ze Scorpiusem Malfoyem. Przy czym jest to przyjaźń prawdziwa: jeden za drugim skoczyłby w ogień, niestety inni jej nie akceptują, łącznie z Harrym.
Albusowi Potterowi bardzo ciąży sława, jaka towarzyszy jego ojcu. Ciąży mu to, że wszyscy porównują go z nim. Sam przy tym pragnie dokonać czegoś wielkiego, co powoduje kłopoty.
Bardzo polubiłam też Scorpiusa. Chłopiec ten jest odrzucany przez innych z powodu okropnych plotek, jakie krążą na jego temat. Jednak, mimo pochodzenia, nie jest zły i zepsuty: wręcz przeciwnie.
Mamy też inne znane postacie. Jest Ron i Hermiona, jest Ginny, jest Draco Malfoy... właśnie. Przy tym ostatnim, odniosłam wrażenie, że autorzy starają się go wybielić. Owszem, Malfoy nadal pozostał wredny, nadal nie znosi Pottera, lecz przy tym jest kochającym ojcem (to nie jest złe) i przyznaje, że zazdrościł Potterowi przyjaciół - a to już mi nieco zgrzytało. Nie będę pisać więcej, bo musiałabym spoilerować. Zdaje sobie sprawę, że część zachowania podyktowana jest jego troską i miłością do syna, jednak i tak odniosłam wrażenie, że autorzy próbują go wybielić.
Mamy także nowe postacie. Jedna przy tym odegra bardzo ważną rolę w całej historii.
Podoba mi się też motyw zabawy przeszłością i tu widzimy, że każda próba jej zmiany, ma swoje skutki w przyszłości. I my obserwujemy te skutki, a przy tym widzimy, że niestety... przeszłości, nawet złej nie da się zmienić. I że to właśnie ona nas kształtuje.
Podoba mi się nawiązywanie do książek i wspomnienia kilku ważnych scen z siedmioksiągu. Także i tutaj, te sceny odgrywają wielką rolę.
Mamy tu wiele magii, przyjaźń, miłość i poświęcenie. Kiedy to czytałam, w głowie wyświetlał mi się film (och, dobry byłby film na podstawie tego). Trochę przeszkadzał mi fakt, że to nie jest powieść, lecz dzięki temu mogłam przeczytać całość w niecałe sześć godzin. Ogólnie polecam wszystkim fanom Harrego Pottera, którzy chcą powrócić do magicznego świata, wykreowanego przez Rowling. Mnie, ta historia pozwoliła zapomnieć o tym, że zamiast leżeć pod ciepłym kocem, spędzam wieczór w szpitalnej poczekalni. Przeczytałam i nie żałuję.
P.S. Ze mną wszystko dobrze, w szpitalu byłam jako tłumacz i osoba towarzysząca. Z osobą, której towarzyszyłam, też już wszystko dobrze :)
Wiele słyszałam o samej sztuce, wygląda na to, że warto sięgnąć po ten dramat.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko dobrze po wizycie w szpitalu :) Książka jeszcze na mnie czeka, ciągle nie mam czasu jej przeczytać, bo wiecznie jest coś pilniejszego... Ale w końcu się zbiorę ;)
OdpowiedzUsuńLubię książki o Harrym i z chęcią zapoznałabym się z tą pozycją :-)
OdpowiedzUsuńPrzeklęte dziecko jest dziwnym tworem, które wg mnie niepotrzebnie urosło do takiej rangi. Jakiś ziomek miał pomysł na przywrócenie ukochanych bohaterów do życia, a ktoś postanowił z tego zrobić coś więcej, niż rzeczywiście powinien. Nie mniej jednak ja miło wspominam tę książkę. Super, że tobie też się podobała :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele skrajnych opinii nt. tej pozycji. Sama jeszcze się na nią nie skusiłam i nie wiem czy kiedyś to nastąpi ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten scenariusz zaraz jak wyszedł. Byłam zachwycona. Mam ogromny sentyment do Harrego Pottera. Wychowałam się na nim i uwielbiam wszystko co z nim związane. 😍
OdpowiedzUsuńChyba sobie kupię z jakiejś okazji, bo mam wszystkie książki HP, a tej nie.
OdpowiedzUsuńNie wiem do końca dlaczego, ale nie potrafię wciągnąć się w klimaty HP, niby moje ulubione powieściowe akcenty, a jednak nie dałam się im wkręcić. :)
OdpowiedzUsuńJa już za sobą mam tę historię i szczerze mówiąc nie bardzo mi podeszła. Widać, że Rowling tylko tylko towarzyszyła przy pisaniu scenariusza. Przyjemniej mnie się tak wydaje.
OdpowiedzUsuńAktualnie hamuję męża żeby nie czytał jeszcze tego cudu córce bo trochę za mała. Nie wiem ile wytrzyma ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę część bi uwielbiam Pottera, mimo fali krytyki ja odebrałam tę książkę bardzo dobrze, bo to był mój swoisty powrót do przeszłości.
OdpowiedzUsuńP.S Proszę o kontakt mailowy w sprawie wysylki książki pt "Rosomak" : kasperczak.m@wp.pl
Pozdrawiam Marysia z bloga mamo poczytaj sobie
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń