Przejdź do głównej zawartości

Kiedy zima zaskakuje Anglików

Nie lubię zimy. Nigdy nie pałałam zbyt wielką sympatią do tej pory roku. Zimno, mokro, mroźno, a na drogach i chodnikach plucha. Najchętniej całą zimę przeleżałabym pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty i zapasem dobrych książek. Niestety, tak się nie da.
Odkąd mieszkam w Anglii nie widziałam prawdziwej zimy. Tutaj, gdy termometr wskazuje mimus dwa stopnie, to już jest mróz, a śnieg jeśli spadnie, to po godzinie już go nie ma. Dlatego byłam zdziwiona, kiedy wczoraj rano wyjrzałam przez okno i zobaczyłam śnieg. Zaspy! A z nieba wciąż padało!
To nic. Popada może jeszcze chwile, a za godzinę nie będzie śladu po sprawie. Tak jednak nie było. Śnieg padał i padał i wcale nie zamierzał stopnieć. Termometr pokazywał -1, a prognoza zapowiadała całodniowe opady. Moja dwuletnia córka była zachwycona swoim pierwszym w zyciu śniegiem, a kiedy wyszliśmy z domu, radosnie dreptala po zaspach.

Anglicy jednak nie są przyzwyczajeni do zimy. Kiedy przygladalismy się kierowcom na drogach, nie mogliśmy się nadziwić. Na letnich oponach, jechali ostrożnie, niektórych zarzucało na boki. Ciekawe ile wypadków spowodował wczorajszy śnieg?


Drogi były pozamykane, albo zakorkowane. Autobusy nie jeździły. Taksówki - nie jeździły. Loty odwołane. Sklepy zamknięte. Normalnie klęska żywiołowa. A zaspy nie sięgały nawet do kolan. Temperatura także nie spadła bardziej.

Pięć lat temu, kiedy byłam młoda, piękna i bezdzietna, postanowiłam wybrać się na Święta do Polski. Mąż nie dostał wcześniej urlopu, więc miał dolecieć tydzień później. Pojechałam na lotnisko, już wtedy widzialam, że pada śnieg. To był pierwszy śnieg jaki widzialam w Anglii. Znajomy, ktory mnie wiózł mowil, że ten śnieg za chwile i tak stopnieje, bo tutaj to taki standard. Owszem, stopnieć, stopnial, jednak kiedy bylam już w samolocie do Polski, tuż przed startem, okazalo się, że mamy opóźnienie, a samolot trzeba... odsniezyc? Rozmrozic? Nie pamiętam co dokladnie tam było. Tak czy siak, spedzilam wtedy pięć godzin na pokladzie Wizzaira, z czego tylko dwie w powietrzu. Całe szczęście, że wtedy bylam bezdzietna... Jak patrzalam jak te wszystkie dzieciaki i ich rodzice się męczyli w tym samolocie, to było mi aż żal. A sama byłam wściekła na tę pogodę.

Dobrze, że temperatury nie dochodzą tutaj do minus dziesięciu stopni. To by był dopiero armagedon. Tutaj rury od wody nie są w ścianach, tylko na ścianach, na zewnątrz budynku. Niektóre tutejsze domy także nie są zbyt dobrze ocieplone, dużo jest domów zawilgoconych. Na szczęście ta zima skończy się szybko. Mam nadzieje.

Dzisiaj w całym hrabstwie szkoły i przedszkola są pozamykane. Temu także się nie mogę nadziwić. Przypominam -1 stopien! W Polsce bywały o wiele większe mrozy, a do szkoły się szło. Pamiętam te bitwy na śnieżki po skończonych lekcjach :)

Zima zaskoczyła Anglików. I Polaków w Anglii pewnie też, bo nikt się nie spodziewał, że tak to będzie wyglądać. W chwili, gdy piszę te notkę, śnieg wciąż jest. Juz topnieje, ale nie poddaje się tak szybko, jak zazwyczaj. Jednak wszyscy wiemy jak to się skończy.

No chyba, że zima postanowi zaskoczyć nas raz jeszcze.





Komentarze

  1. Nie cierpię zimy odkąd mam prawo jazy i swój samochód :D Kiedyś lubiłam ten klimat i wygląd, ale jak wiem teraz, że mam wsiąść do samochodu i jechać po lodzie i śniegu to mnie szlag trafia :D Dlatego bardzo się cieszę, że póki co nie ma zimy w Polsce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten klimat i wyglad jest fajny, kiedy nie musisz nigdzie wychodzić ;) domyślam się, że dla kierowców ta pora roku jest uciążliwa, jednak w Polsce kierowcy radzą sobie z zimą o wiele lepiej niż tutaj :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Stephen King - Lśnienie

Jack Torrance dostał nową pracę - zostaje dozorca w hotelu Panorama, hotelu położonym wysoko w górach. Niestety jest haczyk - przez kilka miesięcy Jack i jego rodzina muszą wytrzymać w odosobnieniu. Wyprawy do pobliskiego miasta są niemożliwe, gdyż przez śnieg, hotel zostaje odcięty od świata. Z początku jest całkiem spokojnie. Jack, były alkoholik i niespełniony pisarz, zajmuje się dokonczaniem sztuki. Jego żona Wendy zajmuje się ich synem Dannym. A Danny w Panoramie czuje się dziwnie i źle, ma różnego rodzaju niepokojące wizje. Jednak został ostrzezony, że te wizje nie mogą go skrzywdzic. Trzeba tylko zamknąć oczy i odwrócić głowę, a te dziwne rzeczy znikną. Przez jakiś czas to działa... W końcu wizje atakują też Jacka.  Wreszcie ten, opętany przez hotel próbuje zabić swoją rodzinę. "Lśnienie" przez wielu uznawane jest za najlepszy horror Stephena Kinga. Że jest to opowieść o tym jak odosobnieniu wpływa na ludzkie umysły. To też, ale dla mnie... jest to najlepiej w...

Brandon Sanderson - Stalowe Serce

Widziałem, jak Stalowe Serce krwawił - tak brzmi pierwsze zdanie powieści Brandona Sandersona "Stalowe Serce". Przyznam, że to jest dobre pierwsze zdanie, bo od razu zachęciło mnie, by czytać dalej. A im dalej czytałam, tym bardziej się wciągałam i tym trudniej było mi się oderwać. Pewnego dnia na niebie pojawia się tajemniczy obiekt, który nazwano Calamity. Nikt nie wie czy to gwiazda, czy planeta, jednak od tego momentu niektórzy ludzie otrzymują supermoce i stają się Epikami. Jednak Epicy nie są herosami, ratujacymi świat przed złem, niczym w komiksach Marvela. Nie, to oni są źli. Obdarzeni mocami, są ponad prawem. Sieją śmierć i zniszczenie kiedy chcą i jak chcą, i nikt nie może ich powstrzymać. David nienawidzi Epików. Jeden z nich, zwany Stalowym Sercem, zamordował jego ojca i rozpętał piekło, które David cudem przetrwał. Od tamtej pory minęło dziesięć lat, a chłopakiem zawładnęła rządza zemsty. Przyłącza się do grupy Mścicieli - buntowników, którzy próbują zwalc...

Dedykacje w książce - barbarzyństwo, czy fajny gest?

Niedługo siostrzeniec mojego Męża będzie miał urodziny - i to nie byle jakie, bo skończy 18 lat! Trochę mieliśmy problem ze znalezieniem prezentu, jednak problem się rozwiązał, kiedy okazało się, że chłopak uwielbia czytać Tolkiena. I że nie czytał jeszcze "Dzieci Hurina" (które ja czytałam dawno temu i polecam). Dobra, książka kupiona, leży i czeka na swoje pięć minut. Uznaliśmy z Mężem, że trzeba napisać w środku jakieś ładne życzenia. Może jakiś cytat? Weszłam na pewną książkową grupę, opisałam sytuacje, poprosiłam o pomoc w znalezieniu fajnego cytatu... i rozpętałam gównoburzę. Dowiedziałam się, że nie wolno bazgrać po książce, że to jest okropny, wręcz barbarzyński zwyczaj! Dyskusja w komentarzach trochę się rozrosła, a ja byłam w szoku, kiedy ją czytałam. Odkąd pamiętam, zawsze kiedy dostawałam w prezencie książkę, w środku, na stronie tytułowej, były napisane życzenia, podpis i data. Swego czasu dostawałam książki przy każdej okazji i od wszystkich, więc troch...