Przejdź do głównej zawartości

Jaskiniowiec

Dawno nie pisałam tu o żadnym filmie. Jednak dawno nie widziałam też takiego filmu, o którym warto pisać. A wczoraj trafiłam na "Jaskiniowca", tegoroczną animację ze studia Aardman. I to animacja jak najbardziej na czasie, bo traktująca o... piłce nożnej :) Tak więc świetnie nada się w przerwie między jednym meczem, a drugim.


Prymitywne plemie jaskiniowców mieszka w dolinie pośród pustkowi i całe dnie spędzają na polowaniu na króliki i łupaniu kamienia. Niestety, wkrótce przybywają ludzie z Królestwa Brązu i wypędzają ich z domu. Jaskiniowiec Dug postanawia wziąć udział w świętej grze mieszkańców Królestwa - piłce nożnej. Jeśli jego plemię wygra, odzyskają dolinę. Jeśli nie - wszyscy zostaną wysłani do niewolniczej pracy w kopalni. Czy grupie jaskiniowców, którzy nigdy nie grali w nogę, uda się pokonać drużynę Real Bronzio, mistrzów Królestwa?

"Jaskiniowiec" to bardzo zabawny film. Sam pomysł na opowieść o prymitywnym i nieporadnym plemieniu, które musi wygrać mecz, daje możliwość tworzenia wielu śmiesznych sytuacji. Dodajmy do tego łasego na pieniądze Lorda Nootha, komentatorów sportowych i drużynę Real Bronzio i całe mnóstwo żarcików oraz gier słownych, a dostaniemy świetną animacje, przy której w niektórych momentach brzuch boli ze śmiechu. A co do momentów samej gry w nogę to powiem tak - gdyby takie mecze były w telewizji, oglądałabym wszystkie!


Bohaterowie od razu wzbudzają sympatię widza. Mamy Duga, jaskiniowca, który wierzy w to, że jego plemie może dokonać wielkich rzeczy. Mamy Goonę, dziewczynę pochodzącą z Królestwa, marzącą o tym by stanąć na świętej murawie i zagrać w świętą grę. Jest wódz - stojący jedną nogą w grobie siwy staruszek w wieku trzydziestu lat (moment, w którym wreszcie poznaliśmy jego wiek, bardzo mnie rozbawił - pewnie dlatego, że też jestem taka stara, ale do grobu się nie wybieram ;)). Jednak moje serce skradła świnka Maciorka - zdecydowanie najzabawniejsza postać z filmu.


Sam Lord Nooth i jego próby uwalenia drużyny jaskiniowców bardzo przypominały mi skandale z ustawianiem meczy, o których było głośno jakiś czas temu. Zaś piłkarze z Real Bronzio to jak dla mnie odzwierciedlenie rzeczywistych gwiazd tego sportu. Szczególnie Jurny Jurgen przypominał mi jednego zawodnika... ale nie będę pisać którego. Obejrzycie, to sami zobaczycie.


Podsumowując "Jaskiniowiec" to dobry film na wieczór. Każdy będzie się przy nim świetnie bawił - nawet ci, którzy tak jak ja, piłki nożnej nie lubią i którzy się na niej nie znają. Tak więc warto w przerwie między jednym meczem, a drugim obejrzeć sobie "grę w gola" na wesoło.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Stephen King - Lśnienie

Jack Torrance dostał nową pracę - zostaje dozorca w hotelu Panorama, hotelu położonym wysoko w górach. Niestety jest haczyk - przez kilka miesięcy Jack i jego rodzina muszą wytrzymać w odosobnieniu. Wyprawy do pobliskiego miasta są niemożliwe, gdyż przez śnieg, hotel zostaje odcięty od świata. Z początku jest całkiem spokojnie. Jack, były alkoholik i niespełniony pisarz, zajmuje się dokonczaniem sztuki. Jego żona Wendy zajmuje się ich synem Dannym. A Danny w Panoramie czuje się dziwnie i źle, ma różnego rodzaju niepokojące wizje. Jednak został ostrzezony, że te wizje nie mogą go skrzywdzic. Trzeba tylko zamknąć oczy i odwrócić głowę, a te dziwne rzeczy znikną. Przez jakiś czas to działa... W końcu wizje atakują też Jacka.  Wreszcie ten, opętany przez hotel próbuje zabić swoją rodzinę. "Lśnienie" przez wielu uznawane jest za najlepszy horror Stephena Kinga. Że jest to opowieść o tym jak odosobnieniu wpływa na ludzkie umysły. To też, ale dla mnie... jest to najlepiej w...

Dariusz Domagalski - Vlad Dracula

O Vladzie Draculi słyszał chyba każdy. Większość kojarzy go z wampirem, co wcale mnie nie dziwi. Dzięki powieści Brama Stokera, a następnie licznym filmom, wielu ludzi kiedy słyszy to imię, ma przed oczami postać krwiopijcy z długimi kłami. Ja też, przyznaję bez bicia. Vlad Dracula istniał naprawdę i nie był wampirem. Rządził na Wołowszczyźnie, a jego okrucieństwo na stałe zapisało się w annałach historii. I o takim Draculi pisze Dariusz Domagalski. Janos Lechoczky, kapitan Czarnych Legionów dostaje od króla bardzo ważną misję - ma ruszyć na Wołowszczyznę i obserwować tamtejszego hospodara Vlada Dracule. Ma ocenić czy jest on godny tego, by poprowadzić krucjatę przeciwko Imperium Osmańskiemu. Wokół hospodara krąży wiele straszliwych opowieści, co bardzo intryguje Janosa. Wreszcie kapitan poznaje Draculę. Razem walczą z wojskami sułtana, a Janos widzi, że opowieści o brutalności hospodara nie są przesadzone. Nigdy nie byłam orłem z historii i raczej nigdy już nie będę. Nigdy te...

Dedykacje w książce - barbarzyństwo, czy fajny gest?

Niedługo siostrzeniec mojego Męża będzie miał urodziny - i to nie byle jakie, bo skończy 18 lat! Trochę mieliśmy problem ze znalezieniem prezentu, jednak problem się rozwiązał, kiedy okazało się, że chłopak uwielbia czytać Tolkiena. I że nie czytał jeszcze "Dzieci Hurina" (które ja czytałam dawno temu i polecam). Dobra, książka kupiona, leży i czeka na swoje pięć minut. Uznaliśmy z Mężem, że trzeba napisać w środku jakieś ładne życzenia. Może jakiś cytat? Weszłam na pewną książkową grupę, opisałam sytuacje, poprosiłam o pomoc w znalezieniu fajnego cytatu... i rozpętałam gównoburzę. Dowiedziałam się, że nie wolno bazgrać po książce, że to jest okropny, wręcz barbarzyński zwyczaj! Dyskusja w komentarzach trochę się rozrosła, a ja byłam w szoku, kiedy ją czytałam. Odkąd pamiętam, zawsze kiedy dostawałam w prezencie książkę, w środku, na stronie tytułowej, były napisane życzenia, podpis i data. Swego czasu dostawałam książki przy każdej okazji i od wszystkich, więc troch...